Google, najlepszy pracodawca świata według rankingu Universum, nie dla wszystkich jest idealnym miejscem zatrudnienia. James Whittaker, były pracownik Google, zdradza dlaczego zrezygnował z pracy marzeń.

Google nie jest już fabryką pomysłów. To firma reklamowa

James Whittaker pracował dla Google od 2009 roku. W lutym opuścił firmę i rozpoczął współpracę z Microsoftem.
Jak pisze inżynier na swoim blogu, zmiana pracy nie była łatwą decyzją. Przez cały czas swojego pobytu w Google był oczarowany firmą i z zaangażowaniem oddawał się pracy przy najważniejszych projektach Google. Ostatnie trzy miesiące pracy w koncernie z Mountain View były jednak dla Whittakera „huraganem desperacji”.

„Google, którym byłem zafascynowany był firmą, która motywowała pracowników do innowacji. Google, którego opuściłem, był firmą reklamową, skoncentrowaną wyłącznie na polityce korporacyjnej” – pisze Whittaker.

Stary Google zbił fortunę na reklamach, ponieważ miał świetny kontent. Był jak telewizja dawniej: zrób dobre show i zgarniesz najwięcej pieniędzy od reklamodawców. Nowy Google koncentruje się na samych reklamach – ubolewa Whittaker.

Reklama

„Pod wodzą Erica Schmidta, reklamy zawsze były drugoplanowe. Google był fabryką innowacji, motywującą pracowników do bycia przedsiębiorczym za pomocą nagród, bonusów i programu 20 procent” – pisze były pracownik Google. Program „20 procent” to czas, który pracownicy Google mogli przeznaczać na realizację własnych projektów, niezależnych od planów firmy.

>>> Czytaj też: Ranking najlepszych pracodawców na świecie: Google rządzi rynkiem pracy

„Być może inżynierowie, którzy pracowali bezpośrednio przy reklamach odczuwali reklamowy charakter spółki, jednak reszta z nas była przekonana, że Google to przede wszystkim firma technologiczna, która zatrudnia bystrych ludzi i inwestuje w ich zdolność do innowacji” – czytamy na blogu.

Jak zaznacza Whittaker, to właśnie dzięki tej machinie innowacyjności na najniższych szczeblach firmy zrodziły się takie produkty, jak Gmail czy Chrome.

“Miałem mnóstwo okazji, żeby opuścić Google w tym okresie, ale wtedy nie wyobrażałem sobie lepszego miejsca do pracy” – mówi Whittaker.

Google+ zabił ducha innowacyjności

Wszystko zmieniło się jednak, gdy na horyzoncie pojawił się Facebook. Celem numer jeden dla Google stało się konkurowanie z portalem Zuckerberga. Google przespał jednak społecznościową rewolucję. Pierwsze próby podążania śladem Facebooka spełzły na niczym. Portale Wave i Buzz były wręcz antyspołecznościowe, a Orkut nigdy nie przebił się poza Brazylię.

“Google wciąż może kierować reklamy do większej rzeszy odbiorców niż Facebook, jednak Facebook wie znacznie więcej o tych ludziach. Reklamodawcy cenią to do tego stopnia, że często stawiają markę Facebooka, nawet przed swoją własną” – mówi Whittaker.

Polityka społecznościowa w wydaniu Google to teraz przede wszystkim Google +. Stworzenie portalu przez Larry’ego Page’a stało się wyrazem świadomości firmy, że sama wyszukiwarka Google to już za mało. „Wyszukiwanie musi stać się społecznościowe, Android musi być społeczności owy. YouTube, wcześniej dumny ze swojej niezależności, musi być… sami rozumiecie. Najgorsze, że nawet innowacje muszą stać się społecznościowe. Pomysły, które nie zdołały postawić Google+ w centrum wszechświata stały się dla firmy przeszkodą” – pisze były pracownik Google.

>>> Czytaj też: Google - spółka medialna, która ma wrogów prawie wszędzie

Nagle wszystko się zmieniło. Program “20 procent” okazał się do niczego, opłaty za platformę programowania App Engine wzrosły, a serwis Google Labs, na którym firma prezentowała najnowsze projekty w fazie prototypowej, został zamknięty. Skończyła się era starego innowacyjnego Google, nadeszły czasy nowego Google skupionego wokół Google+.

Jak pisze na blogu Whittaker, ucieczka internautów z Facebooka do Google nigdy się nie zmaterializowała. „Gdy pokazałem mojej córce demo Google+ powiedziała: społeczność to nie produkt, społeczność to ludzie, a ludzie są na Facebooku” .

Google+ stał się wymarłym internetowym miastem. Według firmy, na portalu zarejestrowanych jest 90 milionów osób, jednak tylko niewielka część z nich jest aktywnymi użytkownikami.

“Google był jak bogate dziecko, które, gdy dowiedziało się, że nie zostało zaproszone na przyjęcie, zorganizowało sobie własne w ramach odwetu. To, że nikt na nie przyszedł, stało się tematem tabu” – pisze Whittaker.

Jak zauważa CNN Money, nie bez powodu wypowiedź Whittakera została zamieszczona na oficjalnym blogu Microsoftu, a nie na osobistym blogu autora.

Należąca do Microsoftu wyszukiwarka Bing walczy o przełamanie monopolu rynkowego Google. Firmie zależy na rozgłaszaniu kontrowersyjnych praktyk Google. Amerykańska Komisja Handlu i Komisja Europejska badają, czy Google nie nadużywał swojej pozycji na rynku wyszukiwarek faworyzując swoje własne serwisy. Gorącą dyskusje wywołała też nowa polityka prywatności Google. Unijnych regulatorów zaniepokoiło łączenie osobistych danych użytkowników między różnymi usługami giganta.