Tylko 11 proc. Amerykanów chce bezwzględnego utrzymania zdrowotnej rewolucji.

>>> Czytaj też: Kiedyś Polacy zrywali tu azbest, dzisiaj dają napiwki

Przyjętą przed dwoma laty ustawę o ochronie pacjentów i dostępie do opieki zdrowotnej zaskarżyła Floryda, do której pozwu dołączyło 25 innych stanów, jedna biznesowa korporacja i cztery osoby fizyczne. Zdominowane przez Republikanów władze 26 stanów uznały, że wprowadzenie reformy skutkuje zbyt daleko idącym ograniczeniem kompetencji poszczególnych stanów polegającym na ingerencji w ich przepisy gospodarcze. Za niekonstytucyjne uznają też nałożenie na obywateli obowiązku wykupu ubezpieczenia zdrowotnego, bez którego w chwili podpisania ustawy żyło 30 mln Amerykanów. Po 2015 r. za niewykupienie ubezpieczenia będą grozić kary finansowe.
Republikańskiej opozycji mimo wsparcia ze strony masowych ulicznych manifestacji przed dwoma laty nie udało się zablokować projektu, będącego spełnieniem sztandarowej obietnicy przedwyborczej Obamy. Kolejną szansą jest Sąd Najwyższy, który na wczoraj zaplanował pierwsze przesłuchania. Republikanie mają nadzieję, że korzystna dla nich decyzja w sprawie „Obamacare” stanie się przełomowym wydarzeniem w kampanii wyborczej, radykalnie zmniejszającym szansę obecnego prezydenta na reelekcję. Ich porażka będzie jednak wiatrem w żagle dla Demokratów. Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma zapaść jeszcze przed zaplanowanymi na listopad wyborami.
Reklama
O znaczeniu dalszych losów reformy zdrowotnej najlepiej świadczy to, że jej zwolennicy i przeciwnicy w ciągu ostatnich dwóch lat wydali na reklamy telewizyjne 262 mln dol. Ubiegający się o nominację prezydencką republikanie już dziś ostrzą sobie zęby na wznowienie debaty o zdrowiu. – Program prezydenta Obamy jest katastrofą dla amerykańskiej gospodarki i dramatyczną ingerencją władz federalnych w nasze życie – mówił dziennikowi „USA Today” Mitt Romney, choć to wprowadzona przez niego w 2006 r. jako gubernatora Massachusetts reforma stanowa posłużyła dla Obamy za wzór jego własnych propozycji.
Amerykanie są podzieleni w sprawie „Obamacare”. Z marcowego sondażu przeprowadzonego dla Bloomberga przez Selzer & Company wynika, że 37 proc. żąda wycofania się z reformy, 46 proc. woli poczekać na efekty zmian w prawie, a jedynie 11 proc. bezwarunkowo oczekuje utrzymania zdrowotnej rewolucji. Na pytanie o poparcie dla reformy zadane w tym samym czasie przez Pew Research Center 47 proc. ankietowanych odpowiedziało „jestem za”, a 45 proc. było przeciw.