Dobra władza to zatem taka, która zapewnia bezpieczeństwo fizyczne, zdrowotne, edukacyjne czy emerytalne. Zła władza to taka, która tego bezpieczeństwa zapewnić nie potrafi. Jeżeli z tego punktu widzenia będziemy oceniali władzę, to często wnioski będą proste. Jednak w wielu przypadkach nie będziemy w stanie ich sformułować, gdyż dużo procesów społecznych trwa przez dziesięciolecia, zaś inne związane są z naszym postępowaniem i władza nie ma i nie powinna mieć na nie wpływu. Do sfery bezpieczeństwa należy np. udane małżeństwo, ale władza nie ma na to żadnego wpływu, a i my czasami nie tak wielki, jak sądzimy.

Jednak słusznie domagamy się od władzy, by była na tyle przewidująca, na ile jest to w ludzkiej mocy. Jeżeli z tej perspektywy spojrzymy na propozycje podniesienia wieku emerytalnego, to zrozumiemy, że władza musi je formułować w radykalny sposób, bo nie może pozwolić na to, byśmy nagle stali się nędzarzami, jeżeli to nagle zdarzy się nawet za dwadzieścia czy trzydzieści lat. Nie pamiętamy o tym, ale przyjęcie przez władzę obowiązku dbania o nasze bezpieczeństwo w tym zakresie rozpoczęło się dopiero w końcu XIX wieku.

Przedtem władza dbała przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo fizyczne. Zarówno coraz bardziej powszechna publiczna służba zdrowia, masowe szkolnictwo na wszystkich poziomach czy masowe i gwarantowane emerytury pojawiać się zaczęły pod koniec XIX stulecia, a pełną formę te gwarancje bezpieczeństwa osiągnęły w krajach demokratycznych dopiero po II wojnie światowej.

Nasi pradziadowie byli zatem zdani na siebie i na los, który bardzo rozmaicie obdzielał dobrami, zdrowiem i pieniędzmi. Ta wielka rewolucja w zakresie bezpieczeństwa jest dla nas już oczywistością. A to w gruncie rzeczy nowinka. Jak ze wszystkimi nowinkami, żadne państwo, żadna władza nie potrafi sobie dobrze poradzić od razu i potrzeba wielu lat oraz wielu prób i błędów, by osiągnąć stan zadowalający, a o doskonałym nie ma co nawet marzyć. Przecież nawet bardzo rozwinięte państwa demokratyczne rozmaicie rozwiązały problemy bezpieczeństwa, choćby edukacyjnego. Do dzisiaj w Stanach Zjednoczonych najlepsze uniwersytety są płatne (i to bardzo drogo), a opieka zdrowotna w Szwecji i we Włoszech to niebo i ziemia. Różnice te wynikają m.in. z zasobności danego kraju, ale nie tylko, bo także z rozmiarów nierówności, poglądów na wolność jednostki i wielu innych czynników.

Jednak w cywilizowanym świecie nędza stała się niedopuszczalna, co nie znaczy, że przestała istnieć, a tylko że powszechnie jej występowanie potępiamy i staramy się mu przeciwdziałać. Jednym z objawów nędzy jest pozostawienie człowieka samemu sobie, kiedy się starzeje. Stąd koncepcja solidarności pokoleń, na jakiej oparta była dotychczas idea emerytury. Jednak z racji demograficznych solidarność pokoleń utrzymać będzie coraz trudniej. Dlatego dla naszego bezpieczeństwa, a w istocie dla bezpieczeństwa ludzi dziś młodych i tych jeszcze nienarodzonych trzeba bezwzględnie przedłużyć wiek emerytalny. I to bardzo przedłużyć.

Władza państwowa, która by tego zaniechała, musiałaby spotkać się z powszechnym potępieniem. Rozumiem niechęć do dłuższej pracy, bo w ogóle praca nie jest przyjemnością, ale innego wyjścia nie ma. Dlatego wszyscy, którzy potępiają władzę (czyli Platformę Obywatelską) za upór w tej kwestii, nie tylko nie mają racji, lecz także występują przeciwko dobru społeczeństwa i zachowują się jak ludzie ciężko chorzy na krótkowzroczność. Od związków zawodowych po Prawo i Sprawiedliwość mamy do czynienia ze skrajną nieodpowiedzialnością, która dyskwalifikuje polityczną powagę tych organizacji i partii. Oczywiście, może znają inne sposoby na zapewnienie względnego bezpieczeństwa emerytalnego, ale jak dotychczas o żadnym takim projekcie nie słyszeliśmy.