Z inicjatywy Polski Parlament Europejski przyjmie dziś rezolucję potępiającą Białoruś za prześladowanie członków opozycji. Wzywa też do przeniesienia planowanych na 2014 r. mistrzostw świata w hokeju na lodzie, jeśli Mińsk nie wypuści na wolność więźniów politycznych.
Dla władz białoruskich organizacja turnieju to okazja do kampanii propagandowej. A za kratami wciąż przebywa 9 więźniów politycznych. Wśród nich dwóch kandydatów na prezydenta z 2010 r. (Andrej Sańnikau, Mikoła Statkiewicz) i obrońca praw człowieka Aleś Bialacki. Pozostałym na wolności działaczom zakazuje się wyjazdów. Wczoraj funkcjonariusze zatrzymali w pociągu do Moskwy trzech polityków. Pretekst? Akty wandalizmu.
Unia zaostrza kurs wobec Mińska. Po wprowadzeniu sankcji wjazdowych dla funkcjonariuszy reżimu i zamrożeniu aktywów kilkudziesięciu powiązanych z władzami spółek możemy się spodziewać bojkotu hokejowych mistrzostw świata?
Reklama
Ostatnie tygodnie przyniosły niemal otwartą wojnę dyplomatyczną między Unią a Białorusią. W maju odbędzie się kongres Międzynarodowej Federacji Hokejowej, który podejmie decyzję w sprawie lokalizacji mistrzostw świata. Chcemy dać do zrozumienia, że Białoruś nie jest najlepszym miejscem na tego typu wydarzenia. Sankcje polityczne i gospodarcze działają, Mińsk reaguje na nie niemal histerycznie. Ale dla każdego dyktatora to igrzyska są ważnym elementem polityki i to chcemy wykorzystać jako element nacisku. I choć decyzja o lokalizacji zawodów zapadła, nie musi być ostateczna. Wspiera nas słowacki eurodeputowany Peter Sztastny. Ten wybitny niegdyś hokeista jest naszym pośrednikiem w kontaktach ze środowiskami sportowymi. Bojkot olimpiady miał miejsce dwa razy w czasach zimnej wojny i zawsze robił piorunujące wrażenie. Jeśli sytuacja na Białorusi będzie się pogarszać, to nie wykluczam takiego scenariusza.
Nie ma pan wrażenia, że eskalacja sytuacji na Białorusi to porażka Partnerstwa Wschodniego?
Nie zgadzam się, że Partnerstwo Wschodnie jest chybione. W UE nie ma obecnie zgody na rozszerzenie, jeśli nie liczyć państw bałkańskich. Lepsze jest to, co nam dało partnerstwo, niż nic. W piątek ma być parafowana umowa handlowa z Ukrainą. Nie można traktować tych krajów w taki sam sposób i oczekiwać, że będą reagować tak samo. Jedne rządy grają kartą europejską tylko po to, by mieć kartę przetargową z Rosją, a inne faktycznie chcą iść do Europy.
Unia wytyka Białorusi, że jest dyktaturą, nie traktując w ten sposób np. Azerbejdżanu. Prezydent Ilham Alijew jest zapraszany na szczyty Partnerstwa Wschodniego. To klasyczne podwójne standardy, które zresztą białoruska propaganda nam wytyka.
Na bliższych sąsiadów patrzymy inaczej, żądamy od nich więcej. Nie oczekujemy od Białorusi nagłej demokratyzacji, ale tam po przyzwoitej kampanii prezydenckiej w 2010 roku nastąpiło usztywnienie polityki i zwiększenie represji. Stąd większa stanowczość wobec Mińska. Łukaszenka demonstracyjnie okazuje butę.
Co będzie dalej?
Rewolty bym nie oczekiwał, społeczeństwo białoruskie jest dosyć cierpliwe. Ale Białoruś czeka w dalszej perspektywie prywatyzacja na wielką skalę, to może być zatem powód, dla którego zostaną poczynione ustępstwa. Nie oczekujemy wiele – wypuszczenia więźniów i uczciwych wyborów do parlamentu. Mam nadzieję, że Łukaszenka się opamięta.
ikona lupy />
Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, szef delegacji PE ds. Białorusi Parlament Europejski / DGP