James Murdoch chyba sam nie może uwierzyć w to, co się dzieje. Gdy już szykował się do przejęcia od ojca, 81-letniego Ruperta Murdocha, sterów w jednej z największych grup medialnych świata, wszystko zaczęło się walić. Po tym, jak wyszło na jaw, że dziennikarze brytyjskich gazet News Corp. podsłuchiwali rodzinę królewską, polityków, celebrytów i zwykłych obywateli, wybuchła afera podsłuchowa, która pociągnęła na dno wielu menedżerów koncernu. Krąg podejrzeń coraz bardziej się jednak zawęża wokół samego Jamesa, którego czekają kolejne zeznania przed parlamentarnymi komisjami.

Obrona rodzinnego biznesu

Ogłoszona w tym tygodniu rezygnacja ze stanowiska prezesa BSkyB, platformy satelitarnej na Wyspach Brytyjskich należącej do News Corp., to kolejna konsekwencja tej sprawy i próba ochrony rodzinnego biznesu. I nie pierwsza rezygnacja z ważnych funkcji, po tym jak ustąpił już ze stanowiska szefa News International oraz rady nadzorczej GlaxoSmithKline.
Reklama
Gdy reporterzy tabloidu „News of The Word” stosowali podsłuchy, James Murdoch był prezesem News International, spółki odpowiedzialnej za segment prasowy, członkiem zarządu całego News Corp., a także bliskim przyjacielem Rebeki Brooks, bezpośredniej szefowej brytyjskich tabloidów. Młody Murdoch zapewnia, że nic nie wiedział o nielegalnych praktykach. Podczas pierwszego przesłuchania w tej sprawie przed brytyjskim parlamentem usiadł jednak obok swojego ojca i wziął na siebie ciężar odpowiedzi na pytania polityków.
Jednak z każdym kolejnym tygodniem trwającego śledztwa na światło dzienne wychodziły nowe fakty, obciążające syna medialnego magnata. Byli pracownicy twierdzą bowiem, że informowali go o nielegalnych praktykach. Menedżer broni się, że nic nie wiedział, bo po prostu nie czytał mejli w tej sprawie.

Chce być taki jak ojciec

Urodzony w Londynie 40-letni dziś menedżer jest drugim synem Ruperta Murdocha. Przez lata to jego starszy brat Lachlan uważany był jednak za potencjalnego następcę ojca na tronie medialnego imperium (rodzina Murdocha w rzeczywistości o własnej firmie mówi „imperium”). Ale ze względu na korporacyjne wojny Lachlan odszedł z biznesu. Wtedy na scenę wkroczył James.
Początkowo nie myślał o korporacyjnej karierze – nie udało mu się skończyć Harvardu. Chciał być architektem. Miał buntownicze podejście do rzeczywistości (nosił kolczyki w uszach i długie włosy). Nie pasował do wizerunku menedżera korporacji. Gdy miał 15 lat, ojciec posłał go do pracy w swojej gazecie „Daily Mirror” w Sydney, ale podczas jednej z pierwszych konferencji młody Murdoch po prostu usnął. Konkurencja nie omieszkała następnego dnia odnotować tego wydarzenia.
– Pod wieloma względami James Murdoch jest jednak podobny do ojca i chciałby być taki, jak on. Jest agresywny, nieprzejednany, skoncentrowany, precyzyjny – powiedział DGP Michael Wolff, amerykański dziennikarz i autor biografii Ruperta Murdocha „The Man Who Owned the News”.
Podobnie jak ojciec, James nie uznaje autorytetów i potrafi powiedzieć, co naprawdę myśli bez względu na otoczenie. Wolff opowiada o kolacji, na jaką zaprosił Murdocha z synami w 2002 r. brytyjski premier Tony Blair. Rupert skrytykował w pewnym momencie zamachy dokonywane przez Palestyńczyków w Izraelu. „Pieprzony nonsens” – wkroczył bez ogródek James. „Oni zostali wykopani ze swoich pieprzonych domów i nie mają się gdzie podziać”.

Potrafi ostro grać

Zanim pojawił się w rodzinnej firmie, chciał podbić rynek muzyczny. W pierwszej połowie lat 90. założył wytwórnię Rawkus Records. Nagrywały w niej między innymi takie późniejsze sławy hip-hopu jak Mos Def czy Eminem.
W 1996 r. wytwórnię przejął News Corp., ponieważ Rupert Murdoch chciał wreszcie wciągnąć syna do korporacyjnej machiny. Od razu postawił go na czele dywizji muzycznej. Potem James przeniósł się do Hongkongu, gdzie dostał we władanie tamtejszą telewizję satelitarną Star TV. Zasłynął tym, że podobnie jak ojciec był apologetą chińskiego systemu politycznego – w 2000 r. wygłosił nawet przemowę, w której skrytykował zachodnie media za krytykę Chin.
Po osiągnięciu rentowności przez Sky TV ojciec przeniósł Jamesa do Londynu i postawił go na czele platformy satelitarnej – BSkyB. Pod jego wodzą platforma umocniła swoją pozycję i wyprzedziła konkurencję. James udowadniał, że potrafi grać tak ostro jak Rupert Murdoch.
Gdy w 2006 r. Richard Branson, największy biznesowy wróg na Wyspach Brytyjskich, planował połączyć ITV z Virgin Media, co zagrażałoby pozycji BSkyB, młody Murdoch po prostu kupił część akcji ITV i zablokował transakcję. Był też jedyną osobą z najbliższego otoczenia, która wspierała ojca w planach przejęcia dziennika „The Wall Street Journal”.
W ubiegłym roku Rupert Murdoch ściągnął syna do Nowego Jorku i posadził na fotelu COO, członka zarządu ds. operacyjnych całego koncernu, czyli osoby, przez którą przechodzą najważniejsze sprawy w firmie. Stąd dzielił go już tylko krok od objęcia schedy po ojcu. Cały plan sukcesji zniweczyła afera podsłuchowa i teraz nie dość, że Rupert nie wie, kto stanie na czele jego firmy, musi martwić się, czy cała afera nie skończy się dla syna więzieniem.