"Sondaże zrobione po głosowaniu dają Hollande'owi przewagę nad Sarkozy'm 54 do 46 w drugiej turze. Wydaje się, że są niewielkie szanse, żeby nastąpiła jakaś zmiana, chociaż równocześnie rozkład głosów pozostałych kandydatów w pierwszej turze raczej trochę sprzyja Sarkozy'emu. Marine Le Pen otrzymała bardzo wysoki wynik, a mniej więcej dwie trzecie jej wyborców deklaruje gotowość głosowania w drugiej turze na Sarkozy'ego. Z kolei Melenchon, którego wyborcy deklarują w zdecydowanej większości, że w drugiej turze zagłosują na Hollande'a, uzyskał mniej głosów niż się spodziewano. Czyli ten układ sprzyja Sarkozy'emu, ale nie wydaje się, żeby to mu pomogło.

Sarkozy rozpoczął kampanię psychologiczną i presję na Hollande'a, proponując odbycie szeregu debat, wierząc w swoją gwiazdę, w swoje zdolności retoryczne i znajomość dossier, w czym rzeczywiście jest znakomity. Myślę, że odbędzie się tylko jedna debata. Jest prawdopodobne, że Sarkozy będzie w niej lepszy. Znakomicie zna dossier, ma świetny refleks, jest bardzo agresywnym i zdecydowanym polemistą. Wydaje się, że Hollande przyjmie raczej postawę defensywną, żeby minimalizować ewentualnie straty, jednak moim zdaniem sama debata nie może zredukować tej ogromnej przewagi, którą sondaże dają Hollande'owi w drugiej turze, choć może poprawić wynik Sarkozy'ego.

Głos oddany w drugiej turze na Hollande'a będzie w dużym stopniu głosem przeciw. Hollande sam jest mało atrakcyjnym kandydatem. Budzi zaufanie swoją solidnością, spokojnym stylem, ale jest dość szarym, mało atrakcyjnym kandydatem. Natomiast niechęć do Sarkozy'ego jest bardzo poważna. To jest na pewno najpoważniejszy kapitał, jakim dysponuje Hollande w walce z Sarkozy'm.

Jeżeli nie stanie się nic nadzwyczajnego, jest mało prawdopodobną, aby Sarkozy był w stanie nadrobić tę ogromną przewagę w stosunku do Hollande'a, choć przed wyborami sondaże wskazywały, że ta przewaga jest większa. Nie mniej pozostaje ośmioprocentowa różnica, której radykalna redukcja wydaje się nieprawdopodobna".