"Skoncentrujmy się na celach. Wkrótce osiągniemy większą stabilizację, poprawę i odnowę (ekonomii), co nastąpi w drugiej połowie 2013 roku" - powiedział w środę greckim wyborcom odchodzący premier Lukas Papademos.

Jego wystąpienie zostało powszechnie zinterpretowane jako apel o poparcie dla partii, które opowiadają się za drastycznym programem oszczędnościowym, narzuconym Grecji przez EU i Międzynarodowy Fundusz Monetarny.

Jednak w sytuacji, gdy większość Greków uważa tradycyjnych polityków za złodziei i oszustów, może okazać się to trudne - powiedział PAP dr Tanos Dokos, dyrektor ateńskiego think tanku ELIAMEP.

Z sondaży wynika, że Grecy mają zamiar ukarać tradycyjne, duże partie za 25-procentowe obniżki płac i emerytur, ponad 20-procentowe bezrobocie i perspektywę dalszych cięć budżetowych w wysokości 11,5 bln euro, które muszą nastąpić w lipcu tego roku.

Reklama

Wyborcy planują oddać głosy na rzeszę małych partii, od Komunistycznej Partii Grecji z jednej strony (sondaże dają jej 10 proc. głosów) po skrajnie prawicową Złotą Jutrzenkę, która planuje po raz pierwszy w tym roku wejść do parlamentu z około 5-procentowym poparciem.

Mimo to zarówno PASOK byłego ministra finansów Ewangelosa Wenizelosa jak i Nowa Demokracja Antonisa Samarasa mają nadzieję, że uda im się jeszcze odzyskać wyborców, którzy odwrócili się od tych ugrupowań przez kryzys gospodarczy.

"To kluczowy moment kampanii wyborczej" - podkreślił członek kierownictwa PASOK-u w rozmowie z PAP.

Od 2009 roku, gdy PASOK wygrał wybory z dużą przewagą 44 proc., partia straciła ponad dwie trzecie swych wyborców. Połowa z nich popiera teraz głównie nowo powstałe partie przeciwne surowym reformom gospodarczym; drugie 50 proc. wciąż się waha.

Gdyby choć część z nich powróciła na łono partii Wenizelosa, PASOK miałby szansę przynajmniej trochę zbliżyć się wynikiem do Nowej Demokracji - uważa Dokos. Obecnie ND prowadzi z poparciem na poziomie 24-25 proc.

"Najlepiej byłoby, gdyby obie partie osiągnęły razem 50 proc. Dałoby to im silną większość w parlamencie i pozwoliło na kontynuowanie reform. Jeśli osiągną 45-48 proc., też będzie dobrze, jednak każdy wynik poniżej 45 proc. będzie oznaczał, że prawdopodobnie w ciągu miesiąca będziemy mieć następne wybory" - powiedział PAP Dokos.

Według Dokosa PASOK w tych wyborach ma szansę na otrzymanie ok. 15-20 proc. głosów, a ND na 23-30 proc.

Szansą na polepszenie wyniku dla ND jest odzyskanie przynajmniej części głosów, które - według sondaży - mogą trafić do nowo powstałej nacjonalistycznej partii Niezależni Grecy, którą przed dwoma miesiącami utworzył były poseł ND Panos Kammenos.

Ugrupowanie Kammenosa, który został wyrzucony z ND za głosowanie przeciw programowi oszczędności, uzyskuje w sondażach około 10 proc. głosów.

Gdyby jego partia, lub inne partie, opowiadające się przeciwko reformom i za wystąpieniem ze strefy euro, otrzymały wystarczającą ilość głosów, mogłyby uniemożliwić stworzenie koalicji zdolnej poprowadzić kraj do dalszych reform i w rezultacie doprowadzić do zerwania umów międzynarodowych, a nawet do wyjścia Grecji ze strefy euro.

Taki właśnie pogląd przedstawił w ostatnim raporcie strateg finansowy Bank of America Atanazjos Wamwakidis. "Jeśli Grecja nie będzie miała rządu, trojka (Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska - PAP) nie będzie miała innego wyboru jak tylko przestać finansować to państwo" - zaznacza.

Dokos z ELIAMEP zgadza się z taką interpretacją. "Dużym problemem w tych wyborach jest fakt, że ludzie zagłosują emocjonalnie, a nie głową, zagłosują przeciwko politykom i programowi oszczędnościowemu", a nie przeciw uczestnictwu w strefie euro i UE - powiedział, przypominając, że według sondaży aż 75 proc. społeczeństwa uważa, że Grecja powinna pozostać przy wspólnej walucie i w Unii.