Na początku II kwartału inwestorzy nadal nie mogą się pogodzić z poprawą sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych, która obecnie nie pozwala wierzyć nawet w to, że Rezerwa Federalna utrzyma niskie stopy procentowe aż do 2014 r. W rezultacie apetyt na ryzyko zmalał, a rynki zaczęły spodziewać się wzrostu gospodarczego – rentowności obligacji zaczęły rosnąć, co zaszkodziło krótkoterminowej perspektywie wyceny aktywów nieoprocentowanych, takich jak metale szlachetne.

Mimo wszystko w kolejnych miesiącach możemy spodziewać się dalszego wzrostu cen, ponieważ szanse na kolejne działania Rezerwy Federalnej nadal pozostają niezerowe. Rynek nieruchomości mieszkalnych w Stanach Zjednoczonych ciągle wykazuje tylko niewielkie oznaki poprawy, zaś w przypadku gdy rentowności obligacji będą nadal rosnąć, podąży za nimi oprocentowanie kredytów hipotecznych, co z kolei wywrze dodatkową presję na właścicielach nieruchomości. Kilka banków centralnych nadal gromadzi złoto w ramach dywersyfikacji rezerw, zaś dotychczasowe przeszkody zwykle udawało się pokonać dzięki wysokiemu popytowi fizycznemu, który naszym zdaniem utrzyma się. Ciągle wzrasta również popyt inwestycyjny zgłaszany za pośrednictwem zaliczanych do kategorii inwestycji długoterminowych instrumentów typu ETP, zaś niedawnym spadkom cen towarzyszyła intensyfikacja zakupów. Inwestorzy taktyczni tymczasem, tacy jak fundusze hedgingowe, ograniczyli zaangażowanie, a to oznacza, że w przypadku powrotu trendu wzrostowego mogą dysponować środkami na ponowne zakupy.

Spodziewamy się, że po osiągnięciu niemal 1800 dolarów za uncję w I kwartale złoto rozpocznie konsolidację, przy czym inwestorzy będą koncentrować się głównie na danych gospodarczych z USA i działaniach Rezerwy Federalnej. Dalsze umacnianie się dolara stanowi pewną przeszkodę dla wzrostów cen złota, w związku z czym presja spadkowa przed konsolidacją może być znacząca. Najbliższy kwartał okaże się trudny, jednak jesteśmy przekonani, że inwestorzy są przygotowani na tymczasowe straty i w drugim półroczu ostatecznie zdołają doprowadzić złoto do przekroczenia granicy 1800 dolarów. Poprawa kondycji gospodarki mogłaby natomiast doprowadzić do lepszych wyników platyny, która ostatnio po raz pierwszy od sześciu miesięcy znów jest droższa od złota. Tymczasem srebro nadal pozostaje bardziej dynamiczną alternatywą dla złota – a ze względu na popyt przemysłowy może nawet okazać się bardziej rentowną inwestycją.

CHIŃSKIE SPOWOLNIENIE I WPŁYW NA METALE PRZEMYSŁOWE

Reklama

Po intensywnej fali wzrostów w styczniu na rynkach metali przemysłowych wystąpił zastój związany z coraz częstszymi oznakami spowolnienia aktywności gospodarczej w Chinach. Od końca stycznia utrzymuje się trend boczny, jednak w II kwartale sektor zmierzy się z pewnymi trudnościami. Wysokie krajowe zapasy towarów budowlanych, takich jak miedź i stal, sprawiają, że inwestorzy zaczynają poważnie martwić się rozmiarami spowolnienia. Wziąwszy pod uwagę, że Chiny odpowiadają za ponad 40% światowego zużycia i ponad 50% wzrostu zużycia najważniejszych metali przemysłowych, można się spodziewać, że prognozy gospodarcze dla Państwa Środka będą mieć największy wpływ na zmiany ich cen w krótkim terminie.

Mimo że popyt na miedź, najpopularniejszy metal podstawowy, będzie stosunkowo niski, problemy z podażą najprawdopodobniej przyczynią się do tego, że w II kwartale jej ceny utrzymają się w wąskim, poziomym kanale. Produkcja niektórych najważniejszych eksporterów z różnych powodów, takich jak spory pracownicze, warunki atmosferyczne czy kłopoty techniczne, rozczarowała, a powszechnym problemem jest pogarszająca się jakość rudy. Pomimo spekulacyjnej długiej pozycji netto na miedzi, w II kwartale należy spodziewać się wzrostu niepewności związanego z tym, że największe pozycje długie i krótkie dotyczą obecnie metalu o wysokim stopniu czystości. W rezultacie ceny miedzi wysokiej jakości będą wahać się w granicach 3,6–4,0 USD za funt, jednak ze względu na gorsze prognozy dla popytu w najbliższym czasie prawdopodobieństwo spadku poniżej 3,6 USD jest wyższe od szans na przekroczenie bariery czterech dolarów.

ZAPASY NAJWAŻNIEJSZYCH ZBÓŻ POD PRESJĄ

Niższe dostawy soi z dotkniętych suszą Brazylii i Argentyny wywołały wzrost popytu na soję z USA, co doprowadziło do wzrostu cen. W rezultacie w I kwartale soja zdrożała o ponad 10% więcej od kukurydzy (innego zboża wysokobiałkowego). W miarę zbliżania się corocznej „bitwy o areał” w USA opisywane tu zmiany cen mogą skłaniać amerykańskich farmerów do zmiany priorytetów i zwiększenia powierzchni upraw soi kosztem kukurydzy w celu osiągnięcia wyższych stóp zwrotu. To z kolei wiąże się z ryzykiem spadku zapasów kukurydzy poniżej oczekiwań w trakcie najbliższej zimy, co powinno przełożyć się na utrzymanie jej cen przynajmniej do momentu, w którym poznamy areały upraw poszczególnych zbóż w nowym sezonie siewnym. Cena kontraktów futures na soję z nowych zbiorów najprawdopodobniej utrzyma się w zakresie z 2011 r., czyli 13–14,5 USD za buszel – na zmiany będzie można liczyć dopiero gdy pojawią się nowe informacje o planach dotyczących siewów.