Równocześnie Parlament Europejski kończy prace nad tzw. dwupakiem – regulacjami ograniczającymi narodowe kompetencje w sferze polityki budżetowej państw unii walutowej. Jeśli euro przetrwa, strefa wspólnego pieniądza zamieni się w zupełnie nowy twór. Państwa członkowskie będą miały radykalnie okrojoną suwerenność w sferze polityki budżetowej.
Jeszcze przed pracami PE nad dwupakiem z kancelarii Merkel popłynęły sygnały dotyczące nowej architektury strefy euro. Jak pisze „Der Spiegel”, zarówno KE, jak i niemiecki rząd szykują rozwiązania, które uniemożliwiają krajom strefy samodzielne decydowanie o zaciąganiu nowych długów.
W prace zaangażowani są przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso, Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, szef Eurogrupy Jean-Claude Juncker oraz prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Na szczycie UE pod koniec czerwca przedstawią swoje propozycje w tej sprawie. „Koncepcja jest dla Europy ni mniej, ni więcej jak rewolucją” – komentuje „Spiegel”. Państwo, które potrzebowałoby więcej pieniędzy, niż wypracowuje, musiałoby zgłosić takie zapotrzebowanie grupie ministrów finansów strefy euro. Ci decydowaliby wspólnie, czy żądania finansowe i w jakiej wysokości są uzasadnione, a następnie emitowaliby wspólne euroobligacje, aby te długi sfinansować. Wspólne byłyby tylko nowe długi. Za stare państwa odpowiadałyby indywidualnie. To wersja ortodoksyjna. Kompromisowe rozwiązanie proponowane przez grupę frankfurcką – szefów KE, RE, EBC i Eurogrupy – zakłada, że ministrowie finansów udzielają zezwolenia tylko na zadłużenie przekraczające 3 proc. PKB.
Reklama
Propozycje reform przewidują również m.in. bezpośrednie wybory przewodniczącego Komisji Europejskiej, połączenie funkcji szefów KE i RE oraz stworzenie silnego europejskiego nadzoru bankowego, który kontrolowałby wszystkie banki, a nie tylko te największe.
Swój udział w zacieśnianiu strefy euro ma też Parlament Europejski. W środę PE będzie głosować w sprawie tzw. dwupaku, czyli projektu dwóch rozporządzeń z zakresu zarządzania gospodarczego. Zakłada on zwiększenie kontroli budżetów narodowych Eurolandu. Komisja Europejska chce mieć w nie wgląd już na etapie ich pisania z prawem do korekty.
Przeciwnicy takiego pomysłu chcą, by KE miała prawo żądać poprawienia projektu budżetu, tylko gdy dopatrzy się poważnej niezgodności ustawy z unijnymi wytycznymi.