Według szacunków analityków, w ostatnich czterech latach produkcja samochodów osobowych w europejskich fabrykach spadła już o 3 mln sztuk, czyli o ok. 20 proc. I wszystko wskazuje na to, że to nie koniec. A już teraz moce produkcyjne europejskich fabryk wykorzystane są średnio w mniej niż 80 proc., a jak twierdzą analitycy banku UBS, w przypadku niektórych firm współczynnik ten jest na poziomie niezapewniającym rentowności.

W maju sprzedaż samochodów osobowych w Niemczech spadła o blisko 5 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem 2011 roku. Jeszcze w kwietniu wzrosła o 3 proc. Niemcy dołączyły więc do innych krajów Europy Zachodniej, w których z miesiąca na miesiąc obniża się sprzedaż aut. We Francji majowa sprzedaż była o 16 proc. niższa niż rok wcześniej (sprzedaż samochodów rodzimych marek spada aż o 29 proc.), we Włoszech spadek wyniósł blisko 15 proc., w Hiszpanii – ponad 8 proc.

Sprzedaż spada mimo korzystnych rat oraz promocji i obniżek, których wysokość dochodzi w przypadku niektórych modeli do 30 proc.

Reklama

- Konsumenci boją się utraty pracy i martwią o to, czy uda im się zapłacić rachunki. Nie w głowie im zakupy samochodów – twierdzą analitycy. Przedstawiciele branży motoryzacyjnej w oficjalnych komentarzach pocieszają się, że tegoroczny maj miał mniej dni roboczych niż ubiegłoroczny oraz, że na wyniki sprzedaży negatywny wpływ miał kalendarz polityczny – wybory w Grecji i Francji. Zachodnioeuropejskich spadków nie są w stanie producentom zrekompensować – ze względu na wielkość rynku – dwucyfrowe wzrosty sprzedaży w Polsce, Czech czy na Węgrzech.

W ocenie analityków nieuchronne staje się zamykanie fabryk samochodów w Europie. Według mediów, rozmawiali o tym w marcu w Genewie podczas dorocznego salonu samochodowego szefowie największych firm. I ustalili, że takie działania muszą mieć polityczny parasol z Brukseli. Z branżą motoryzacyjną bezpośrednio i pośrednio związanych jest ok. 12 mln europejskich rodzin i wszelkie zwolnienia mają niezwykle silny rezonans społeczny. Firmy motoryzacyjne liczą też na bezpośrednią pomoc Brukseli, podobną w kształcie do tej, jaką w pierwszej połowie lat 80. XX wieku dostały firmy stalowe. Pojawiają się też głosy o konieczności wprowadzenie ceł importowych na sprowadzane do Unii samochody.

Antonio Tajani, unijny komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości, chłodzi oczekiwania branży. W wywiadzie dla „Financial Times” podkreślił, że kłopoty nie dotyczą wszystkich firm z branży, choćby takich jak Audi, BMW, czy Mercedes i dodał, że jest gotów pomóc w restrukturyzacji branży.

Politycy już raz pomogli branży. Na początku kryzysu, w 2009 roku rządy Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i innych krajów udzieliły branży pomocy wartej blisko 30 mld euro w postaci bezpośredniej pomocy finansowej, jak i wsparcia sprzedaży samochodów do klientów końcowych. Rząd USA w tym samym czasie udzielił amerykańskim producentom pomoc wartą 81 mld dolarów ratując Chryslera i General Motors przed bankructwem.

Cały artykuł czytaj na: