Dwudziestego marca chiński rząd poinformował o planowanym podniesieniu detalicznych cen ropy do 5 dol. za galon. Dwa dni później dodał, że zamierza ustalić górną granicę konsumpcji węgla na 3,9 mld ton rocznie, czyli o jedyne 10 proc. więcej niż chińska konsumpcja wynosi obecnie.

Nie mamy tu do czynienia ze szczególną troską o środowisko. Działania te są pochodną podstaw gospodarczych, które mówią jasno, że import ropy za ponad 100 dol. za baryłkę i węgla za 125 dol. lub więcej za tonę, stanowi zagrożenie dla chińskich nadwyżek w handlu, dziś rekordowo wysokich. W ostatnich trzech latach wysokie ceny paliw kopalnych faktycznie przyczyniły się w Chinach do trzech deficytów handlowych.

Światowe ceny ropy i węgla są bardzo zmienne, gdyż wpływ na nie mają w większości dobrze zorganizowane kartele producentów i słabo skoordynowani konsumenci. Już niewielka zmiana popytu może doprowadzić do znacznych wahań cen. Zaledwie 7-procentowa różnica w popycie na ropę może podwoić lub o połowę zmniejszyć jej koszt.

Co zatem powinny zrobić kraje rozwijające się, aby ich rosnących gospodarek nie zdusił zbyt drogi węgiel? Po pierwsze zrozumieć, że świat nie kręci się wokół paliw kopalnych, dlatego że są tanie, a dlatego, że zdążył je już dobrze poznać.

Korzyści jakie płyną z większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii są ogromne. Odejście od paliw kopalnych lub zwiększenie wydajności ich zużycia przyczyniłoby się do ograniczenia popytu na nie, a tym samym do spadku cen. Ponadto w krajach takich jak Indie dotowanie inwestycji w baterie słoneczne byłoby bardziej racjonalne, gdyż w upalne popołudnia zasilanie importowanym olejem napędowym jest wyjątkowo drogie.

>>> Czytaj też: Polska zawetowała plan bezemisyjnej energetyki do 2050 r.

Także w Kenii energia odnawialna mogłaby zastąpić drogą energię z ropy, którą pompuje się w prymitywne, nieszczelne sieci energetyczne. Przeszkodą na drodze do większego wykorzystania baterii słonecznych nie jest ich koszt, a bariery prawne, słaba dystrybucja i niska dostępność kredytów. Kraje Afryki importujące paliwa kopalne potrzebują nowej infrastruktury komunikacyjnej. Jednak Bank Światowy, zamiast inwestować w koleje, które można by zasilić energią słoneczną, buduje autostrady, coraz bardziej uzależniając państwa afrykańskie od ropy, na którą ich nie stać. Dlaczego nikt nie dba o to, by energetyka w krajach rozwijających się była efektywna i czysta? Czemu rozwój nowoczesnych sieci energetycznych w Afryce wciąż nie jest priorytetem?

Koszt eksploatacji elektrowni słonecznych czy wiatrowych po ich zainstalowaniu jest znikomy. Skoro stopy procentowe w krajach rozwiniętych są zaledwie ułamkiem stóp na rynkach wschodzących, to być może najlepszą drogą do zaspokojenia światowych potrzeb energetycznych byłoby wykorzystanie tanich pożyczek od krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oraz instytucji takich jak Bank Światowy, aby pomogły Afryce, Chinom i Indiom uniezależnić się od paliw kopalnych, w większym stopniu wykorzystywać źródła odnawialne i poprawić wydajność ich sektorów energetycznych.

Carl Pope jest byłym prezesem Sierra Club – jednej z największych amerykańskich organizacji na rzecz środowiska.

>>> Polecamy: Unia i świat wolą wzrost niż ekologię

ikona lupy />
Linie energetyczne, fot. Bloomberg / Bloomberg
ikona lupy />
Fot. Bloomberg / Bloomberg