W piątek przy okazji Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Sankt Petersburgu szefowie Gazpromu i Electricite de France podpisali porozumienie o współpracy energetycznej. Obie firmy chcą budować nowe elektrownie opalane gazem i przejmować istniejące. Z oficjalnego komunikatu wynika, że rosyjski koncern będzie wyłącznym dostawcą paliwa do zakładów objętych porozumieniem. To o tyle istotne, że EDF jest właścicielem magazynów gazu w Wielkiej Brytanii i Niemczech.

Cytowany przez media szef Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, iż porozumienie jest korzystne dla dialogu energetycznego między Rosją a Unią Europejską. Zaś prezes EDF Henri Proglio zauważył, że celem jego firmy jest "budowa silnego partnerstwa ze światowymi graczami z branży energetycznej".

Dla rosyjskiej firmy umowa z EDF jest ważna, ponieważ daje dostęp do aktywów energetycznych w Europie. Do tej pory Gazprom to przede wszystkim dostawca gazu. Ma 27 proc. udziałów w unijnym imporcie gazu, jest też właścicielem spółek handlujących błękitnym surowcem w kilku krajach europejskich.

EDF, który jest największym producentem energii we Francji i europejskim liderem w energetyce jądrowej, znajduje się pod państwową kontrolą. (To Skarb Państwa, mając pakiet ponad 84 proc. udziałów EDF, jest jego głównym właścicielem.)

Reklama

Francuski koncern stara się rozwijać w ostatnich latach m.in. energetykę gazową, jest właścicielem 13 turbin gazowych we Francji. Ma także udziały w firmach działających m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Polsce, na Węgrzech, ale nie wszędzie ma elektrownie gazowe. Np. w Belgii EDF jest głównym właścicielem firmy Luminus, która obsługuje 1,7 mln odbiorców i jest drugim co do wielkości w tym kraju dostawcą gazu i energii.

W efekcie porozumienia z EDF Gazprom zyska dostęp do wszystkich nowych projektów francuskiego koncernu dotyczących energetyki gazowej w Europie, a jest ich co najmniej kilka. Rosyjski koncern - jak informowały na początku czerwca brytyjskie media, w tym "The Telegraph" - jest zainteresowany zakupem od EDF elektrowni Sutton Bridge w Lincolnshire (w Wielkiej Brytanii). Wcześniej rosyjski koncern chciał kupić firmę British Gas, ale bezskutecznie.

Dzięki piątkowemu porozumieniu EDF może dołączyć do grona najważniejszych - strategicznych partnerów Gazpromu.

Wcześniej francuski potentat zaangażował się w przygotowanie gazociągu South Stream, zostając udziałowcem konsorcjum (15 proc. udziałów), które ma go budować (największy pakiet - 51 proc. ma rosyjska firma. Gazprom lansuje projekt South Stream - rurociąg z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii i dalej na południe Europy - licząc, że dzięki niemu zwiększy dostawy surowca do Europy z pominięciem Ukrainy, która jest najważniejszym państwem dla tranzytu rosyjskiego paliwa do UE. Właśnie z tego względu South Stream wzbudza wiele kontrowersji. Gazprom pozyskując do tego przedsięwzięcia takiego potentata jak EDF, a także włoski koncern ENI, liczy, że ich szefowie zdołają zyskać przychylność Komisji Europejskiej dla tego projektu.

Rosjanie oczekują nie tylko, że uda się pozyskać finansowanie dla tej inwestycji z instytucji UE, ale też, że rurociąg nie będzie podlegał nowym przepisom unijnym, zakładającym swobodny dostęp do infrastruktury przesyłowej - gazowej i energetycznej.

Alians z EDF to nie jedyny pomysł Gazpromu na zdobycie udziałów w europejskim rynku energetycznym. Rosyjski koncern jest zainteresowany nabyciem aktywów energetycznych od duńskiej firmy gazowniczej DONG, a także od włoskiego koncernu ENEL. Mówił o tym prezes Gazpromu w czwartek w Sankt Petersburgu.

W ubiegłym roku - przez kilka miesięcy Gazprom próbował przekonać do szeroko rozumianej współpracy energetycznej inne firmy - niemieckie koncerny RWE i E.ON. Wielu ekspertów przewidywało, że porozumienia uda się wprowadzić w życie. Tak się jednak nie stało.