W trwającej właśnie kampanii prezydenckiej w USA jednym z głównych tematów jest bezrobocie. Nic dziwnego. Amerykański rynek pracy doświadcza najgłębszej recesji od zakończenia II wojny światowej. W dodatku sytuacja poprawia się bardzo powoli i wciąż trudno powiedzieć, kiedy zostanie osiągnięty stan sprzed kryzysu finansowego.

Gorzej niż kiedyś…

Głębię obecnej recesji można ocenić porównując procentowy spadek zatrudnienia w ostatnich latach z tym, który dokonywał się podczas innych powojennych recesji. Po kryzysie z finansowym z 2007 r. zaobserwowano największą stratę - o przeszło 6 proc., podczas gdy pod koniec lat 40. XX w., drugiej najgłębszej recesji spadek zatrudnienia wyniósł nieco ponad 5 proc. Dobrze widać to na wykresach opracowanych przez Oregon Office of Economic Analysis.

Znacznie bardziej niepokoić może tempo poprawy sytuacji. W ciągu dziewięciu recesji, które nawiedziły USA po zakończeniu II wojny światowej, a przed końcem XX w. rynek pracy wracał do równowagi najpóźniej w ciągu ok. 2,5 roku. Po recesji w 2001 r. poprawa sytuacji zajęła niecałe 4 lata. Natomiast teraz, po przeszło 4,5 roku recesji, poziom zatrudnienia jest wciąż ponad 3 proc. niższy niż w momencie wybuchu kryzysu finansowego.

Reklama

>>> Czytaj też: USA powinny uczyć się walki z kryzysem od Teksasu

… ale lepiej niż na świecie

Rynek pracy w USA bez wątpienia znalazł się w najgorszej sytuacji od dziesięcioleci. Trzeba jednak pamiętać, że druga połowa minionego stulecia to dla USA okres wyjątkowej prosperity. Okazuje się, że w porównaniu z kryzysami, które dotknęły w tym czasie inne wysoko rozwinięte kraje, choroba obecnie trapiąca amerykański rynek pracy wygląda niezbyt poważnie.

Oregon Office of Economic Analysis zestawiło dane na temat porecesyjnego spadku zatrudnienia w USA oraz w Hiszpanii, Norwegii, Japonii, Szwecji i Finlandii. Okazało się, że erozja amerykańskiego rynku pracy była relatywnie niewielka. W latach 90. XX w. spadek zatrudnienia w Finlandii sięgnął niemal 20 proc., a przedkryzysowy poziom udało się osiągnąć dopiero po 17,3 roku. Jeszcze dłużej z tej recesji wychodziła Szwecja. Dane dla amerykańskiej gospodarki prezentują się nawet lepiej niż dla Norwegii, której rynek pracy po kryzysie z 1987 r. wrócił do równowagi w 8,5 roku. Lepiej od USA wypada tylko Japonia, która po kryzysie finansowym z 1992 r. nie zanotowała w ogóle spadku zatrudnienia.

>>> Zobacz też: Dlaczego gospodarki USA, UE i Japonii rozwijają się tak wolno?

i lepiej niż w Wielkim Kryzysie

Dane z amerykańskiego rynku pracy wyglądają też wyraźnie lepiej niż w trakcie Wielkiego Kryzysu z lat 30. XX w. Spadek zatrudnienia wyniósł wówczas w szczytowym momencie niemal 18 proc. a odrobienie strat zajęło 10 lat. Bezrobocie sięgało wówczas 25 proc., podczas gdy w ostatnich latach utrzymywało się poniżej 10 proc.

Analitycy zwracają uwagę, że w pierwszym etapie obecnego kryzysu wskaźniki spadku zatrudnienia i wzrostu bezrobocia w USA poruszały się trendem zbieżnym do tych z lat 30 XX w. Po dwóch latach tendencja została jednak zahamowana.

„Podczas gdy początkowo wskaźniki światowej i amerykańskiej gospodarki w latach 2008 i 2009 odpowiadały wczesnym latom Wielkiego Kryzysu – a nawet były gorsze – silna odpowiedź decydentów (fiskalnych i monetarnych) wprowadzona niemal we wszystkich największych gospodarkach pomogła zatrzymać dalsze spadki” – komentuje Josh Lehner na blogu Oregon Office of Economic Analysis.

Można zatem powiedzieć, że choć amerykański rynek pracy wychodzi z kryzysu w ślimaczym tempie, przynajmniej tym razem udało się uniknąć najgorszego scenariusza.

>>> Polecamy: Bezrobocie - tu nie ma prostych rozwiązań

ikona lupy />
Procentowy spadek zatrudnienia w różnych krajach w czasie kryzysu / Forsal.pl
ikona lupy />
Spadek zartudnienia w USA w czasach recesji / Forsal.pl