Trzy największe banki na Białorusi – Bełarusbank, Bełagroprombank i Bełinwestbank – wstrzymały udzielanie kredytów. Instytucje finansowe mają poważne problemy z płynnością finansową – podaje agencja Interfax. Równocześnie Bank Centralny obawia się wzrostu inflacji i dalszej dewaluacji białoruskiego rubla.

– Banki nie mają środków. Jest problem ich niewystarczającej płynności – przyznała w wywiadzie dla agencji Ria Novosti Nadieżda Jermakowa, prezes Narodowego Banku Białorusi (NBB).

Jako pierwsza o tym, że trzy państwowe banki nie udzielają kredytów, poinformowała Anna Szarejko, przedstawicielka białoruskiego parlamentu i równocześnie dyrektor zakładu drobiowego w Witebsku. Według jej słów banki nie tylko od kilku dni nie udzielają kredytów, lecz także znacząco podniosły oprocentowanie pożyczek.

Białoruskie stopy procentowe należą dziś do najwyższych na świecie. Po dziewięciu podwyżkach w ubiegłym roku osiągnęły 30 proc. – Kredytując gospodarkę, banki pobierają 12-, 15-proc. marżę, co oznacza, że oprocentowanie kredytów wynosi 45 proc. – tłumaczy w rozmowie z DGP Alaksandar Mucha, analityk portalu BusinessForecast. by. – Na takie stawki nie stać nawet najsilniejszych przedsiębiorców – komentuje Szarejko.

Reklama

Dla porównania na początku 2011 roku oprocentowanie wynosiło średnio 16 – 17 proc. Białoruski Bank Centralny nie zamierza interweniować i dopłacać do finansowych problemów banków, które straciły ponad połowę kapitałów w wyniku ubiegłorocznego kryzysu finansowego. Wówczas białoruski rubel trzykrotnie stracił na wartości.

Minister finansów Andrej Charkowiec zapowiedział, że rząd nie da ani rubla na zwiększenie płynności banków. Władze są również związane wobec Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, która udzieliła pożyczki Mińskowi pod warunkiem, że kredytowanie banków państwowych przez NBB nie przekroczy 816 mln dol. (limit został jednak wyczerpany we wrześniu).

Ponadto dokapitalizowanie banków napędzi inflację, która w skali roku wynosi 16 proc. Zresztą sam rząd nie zamierza pozwalać na dalszy wzrost cen. W budżecie brakuje pieniędzy na kolejne dopłaty do pensji i emerytur (kilka dni temu o 17 proc. podniesiono emerytury). Mińsk zaciska pasa, bo kraj znalazł się na skraju kryzysu walutowego, podobnie jak to było przed rokiem. We wrześniu po raz pierwszy od początku roku deficyt w białoruskim bilansie handlowym wynosił 386 mln dolarów.

Będzie jeszcze gorzej. Wszystko dlatego, że Rosja drastycznie zmniejszyła dostawy ropy na Białoruś (w ostatnim kwartale mają być o 26 proc. mniejsze). W ten sposób Moskwa ukróciła proceder polegający na tym, że białoruskie rafinerie reeksportują benzynę pod przykrywką rozpuszczalników bez odprowadzania ceł do rosyjskiego budżetu (tak jak powinno być w przypadku paliw). Sprzedaż przerobionej rosyjskiej ropy stanowi główne źródło pozyskiwania dewiz na Białorusi. Rubla osłabiają również sami Białorusini. Podobnie jak rok temu wykupują z kantorów dolary i euro.