Współczynnik wypłacalności Banku Polskiej Spółdzielczości należy do najniższych wśród banków komercyjnych. W końcu czerwca wynosił 9,5 proc. Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego wymaga, aby w końcu tego roku banki miały 12-proc. współczynnik wypłacalności. Jak BPS zamierza się z tego wywiązać?
Są dwa sposoby: jeden to zwiększanie bazy kapitałowej, drugi – zmniejszanie wymogu kapitałowego. My staramy się przede wszystkim o to pierwsze. W efekcie na koniec roku powinniśmy mieć współczynnik wypłacalności na poziomie 10 proc.
To wciąż mniej, niż wymagać będzie KNF.
W końcu ubiegłego roku, gdy nie byłem jeszcze prezesem BPS, bank też nie spełniał wymogu nadzoru dotyczącego współczynnika.
Reklama
Bank ma zgodę nadzoru na niespełnianie wymogu?
Bank ma plan finansowy, który wypełnia, i plan zakłada wypełnienie norm regulacyjnych.
Z tego, co pan mówi, wynika, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać takiej emisji akcji, która wyraźnie poprawiłaby sytuację.
Warunki do emisji są obecnie bardzo trudne. Dodatkowo jest rzeczą bardzo istotną, by doszło do wypracowania stanowiska, jak powinna wyglądać struktura akcjonariatu BPS. Decyzję w tym zakresie podejmą nasi akcjonariusze: głównie banki spółdzielcze należące do zrzeszenia.
Odwołany kilka miesięcy temu pana poprzednik proponował emisję publiczną i debiut banku na giełdzie. Te plany są już nieaktualne?
Nasze stanowisko będzie prostą pochodną tego, jaka będzie wizja banków zrzeszonych.
A pan jak uważa: czy BPS powinien myśleć o giełdzie?
To banki spółdzielcze są moimi najlepszymi klientami i dominującym właścicielem. W związku z tym ja raczej jestem odbiorcą ich poglądu. Sam nie powinienem być źródłem opinii w tej sprawie.
BPS jest bankiem zrzeszającym dla niemal dwóch trzecich banków spółdzielczych działających w naszym kraju. Nie jest tajemnicą, że w zrzeszeniu BPS mówi się o sprzeczności interesów między dużymi i małymi bankami spółdzielczymi. Można wręcz usłyszeć o możliwości podziału zrzeszenia.
W środowisku krążą różne opinie. Chciałbym podkreślić, że banki komercyjne pojawiają się i znikają, za to banki spółdzielcze mają ponad 100 lat historii. To jest stabilny element naszej gospodarki. Rozpad zrzeszenia nie wydaje mi się prawdopodobny.
A wracając do podziału na duże i małe banki...
Duzi muszą się dogadać z małymi. Moim zdaniem sprzeczności interesów tak naprawdę nie ma – one się uzupełniają. Przykładem może być płynność. Małe banki mają zwykle duże nadwyżki finansowe, natomiast duże nie są w tak komfortowej sytuacji. Naszą rolą może być wyrównywanie tych różnic. Nierówna jest także dystrybucja kapitału. A jeśli chodzi o nasze produkty dla banków spółdzielczych, to są one dostosowane do ich charakterystyki i powinny odpowiadać zarówno dużym, jak i małym bankom.
Czy tych różnic nie widać, również jeśli chodzi o zaangażowanie kapitałowe obu grup banków spółdzielczych w BPS?
Ta dyskusja cały czas się toczy, ale nie słyszałem o dużych sporach. Wiele banków dostrzega, że spójność akcjonariatu może być korzystna, na przykład przy spełnianiu wymogów kapitałowych, kiedy możliwe jest wzajemne gwarantowanie kapitału.
Jaki jest obecnie udział w akcjonariacie BPS podmiotów spoza sektora spółdzielczego?
To ok. 14 proc.
W poprzednich latach wśród banków spółdzielczych nie brakowało przypadków zmiany zrzeszenia. Najwięcej tracił Mazowiecki Bank Regionalny, który ostatecznie połączył się z Gospodarczym Bankiem Wielkopolski. Teraz mamy dwa zrzeszenia. Czy w tym roku zrzeszenie BPS nie traciło członków?
Nic nie wiem o żadnym takim przypadku. Pragnę podkreślić, że w poprzednich latach nasze zrzeszenie się powiększyło.