Czwartkowa sesja na rynku walutowym rozpoczęła się od mocnej przeceny euro i złotego. Zaraz po otwarciu handlu kurs EUR/USD spadł do 1,272 zaś EUR/PLN wspiął się do ponad 4,16. W obydwu przypadkach ostatni raz poziomy te rynek notował we wrześniu br.

Impuls do dalszego pogorszenia nastrojów dała poranna publikacja kolejnych danych z Niemiec potwierdzająca wyraźne hamowanie tej lokomotywy Europy. Jak się bowiem okazało, we wrześniu wartość wyrównanego sezonowo niemieckiego eksportu spadła o 2,5% w skali miesiąca, zaś importu zmniejszyła się o 1,6 proc. Nadwyżka w bilansie handlowym wyniosła zaś 17,0 mld EUR wobec 18,1 mld EUR miesiąc wcześniej. Analitycy oczekiwali, że eksport największej gospodarki strefy euro spadł o 1,5 proc., a import o 0,1 proc.

Kolejne godziny handlu upływały już w atmosferze oczekiwania na dwa najważniejszej wydarzenia dnia: posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego i Banku Anglii. Rynek ustabilizował się, konsolidują się na w okolicach poziomów, do których dotarł rano. Zgodnie z oczekiwaniami ani EBC, ani BoE nie zmienili stóp procentowych pozostawiając główne stawki na poziomach odpowiednio: 0,75% i 0,50%. W Anglii nie rozszerzono też wartości dotychczasowego programu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, czym rynek lekko został zaskoczony. Rozczarowanie inwestorów wyraźnie widać było po zmianach notowań brytyjskiego funta. Kurs GBP/USD wzrósł do ponad 1,6 USD. Na początku tygodnia nie wykluczano bowiem, że BoE zwiększy skup obligacji skarbowych do 400-425 mld GBP i jednocześnie podkreślano, że brak decyzji będzie można odczytywać jako zwiastun wygasania w kolejnych miesiącach programu stymulacyjnego. Więcej o wczorajszej decyzji BoE dowiemy się jednak dopiero 21 listopada, kiedy to opublikowane zostaną zapiski z posiedzenia.

Po publikacji lepszych od oczekiwanych danych z USA deprecjacja euro wyhamowała. Po tym jak podano, że w ubiegłym tygodniu złożono 355 tys. nowych wniosków o zasiek dla bezrobotnych wobec oczekiwanych 370 tys. kurs EUR/USD podjął nawet próbę umocnienia. Wpływ danych zza oceanu na rynek była jednak krótkotrwały, w tym samym czasie rozpoczęła się bowiem konferencja prasowa prezesa EBC, która przyciągnęła całą uwagę inwestorów.

Zgodnie z oczekiwaniami M.Draghi nie powiedział nic nowego, czego rynki by już nie wiedziały stąd ich reakcja na komentarz po posiedzeniu nie zmieniła istotnie obrazu technicznego euro/dolara. Nadal stoimy zatem przed szansą na ruch w kierunku 1,27 USD, pomimo że w trakcie trwania konferencji euro lekko zyskiwało na wartości. Niemniej, tylko powrót ponad 1,29-1,295 mógłby sugerować powrót do silniejszego euro, a w naszej ocenie jest to jednak scenariusz mało prawdopodobny w najbliższym czasie.

Reklama

Podczas konferencji prezes M.Draghi powiedział m.in. że kondycja gospodarki w strefie euro pozostanie słaba, a dane nie sygnalizują by jej stan miał się poprawić. Powtórzy też, że bank jest gotowy by „użyć” OMT w celu ograniczenia ryzyka realizacji skrajnie kryzysowych scenariuszy. Co wydaje się natomiast istotne, prezes M.Draghi zapytany o ewentualne dyskusje na temat obniżek stóp powiedział, że „wszystkie opcje polityki pieniężnej były podczas posiedzenia dyskutowane”. Dla przypomnienia w październiku odpowiedź na takie samo pytanie brzmiała, że „obniżki stóp nie były dyskutowane”. Jednocześnie prezes banku poinformował, że nie dyskutowano nad planami na przyszły rok, co może oznaczać, że choć EBC rozważał obniżki stóp, czy kolejne niestandardowe działania luzowania polityki monetarnej, to najbliższych miesiącach raczej skoncentruje się na dotychczas wprowadzonych instrumentach. Posiedzenie EBC zostało więc neutralnie przyjęte przez rynki.

Na nastrojach ciążyły natomiast spekulacje, że Hiszpania może w najbliższym czasie nie zwrócić się o pomoc finansową dla swojego sektora bakowego, co pozwoliłoby na uruchomienie skupu obligacji przez EBC. Do tak paradoksalnie negatywnych w konsekwencji wniosków skłoniła inwestorów aukcja obligacji hiszpańskich, której wynik całkiem pozytywnie zaskoczył. Madryt sprzedał bowiem 4,76 mld EUR wobec planowanego maksimum podaży 4,5 mld EUR. Nadal też nastrojom nie pomaga sprawa Grecja. Pomimo, że A.Samaras uzyskał poparcie parlamentu dla planu radykalnych oszczędności budżetowych, wczoraj minister finansów Niemiec W.Schaeuble powiedział, że w przyszłym tygodniu (12.11 posiedzenie Eurogrupy) może być zbyt wcześnie, by zadecydować o przyznaniu dalszej pomocy Grecji, co ponownie rozbudziło obawy o perspektywy pogrążonego w kryzysie kraju.

Z technicznego punktu widzenia kurs EUR/USD schodząc coraz niżej (minimum tygodniu już na poziomie 1,2716 USD) przełamał wsparcie na 1,274 USD będące linią wyznaczoną przez 32,8% zniesienie Fibonacciego budowane na lipcowo-wrześniowej aprecjacji euro wobec dolara (dane tygodniowe) otworzył sobie drogę nawet do strefy 1,25-1,26 USD. Wyjście powyżej 1,282-1,284 USD mogłoby zacząć negować scenariusz spadkowy kursu EUR/USD.

Spadające od kilku dni notowania wspólnej waluty to nie najlepsza informacja dla złotego. W parze z silnym umocnieniem oczekiwań na dalsze luzowanie polityki przez RPP po środowej konferencji uzasadniającej pierwszą od 2009 roku obniżkę stóp deprecjonująco wpływa na naszą walutę. W piątek od rana kurs EUR/PLN testuje okolice 4,17. Z technicznego punktu widzenia para ma obecnie otwartą drogę do ważnej strefy oporów rozciągającą się pomiędzy 4,18-4,20 a budowanej po wrześniowych szczytach.

Złotemu nie pomaga nawet utrzymujący się nadal relatywnie wysoki popyt na polskie papiery skarbowe. Potwierdziła to czwartkowa aukcja obligacji PS0418 podczas której Ministerstwo Finansów uplasowało na rynku więcej nowego benchmarku niż wcześniej planowało (ponad 4,5 mld PLN przy popycie na poziomie blisko 6,0 mld PLN).

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.