Polacy wydali w 2011 r. na ekojedzenie 375 mln zł, czyli o 25 proc. więcej niż w 2010 r. W tym roku, jak szacuje firma badawcza Inquiry, to tempo wzrostu powinno wynieść ok. 20 proc. Dlatego stale przybywa ekologicznych gospodarstw oraz przetwórni. W 2006 r. producentów działających w tym segmencie było nieco ponad 160. W 2011 r. – jak wynika z danych IJHARS – 267. Od 2004 r. ponadpięciokrotnie wzrosła natomiast liczba rolników specjalizujących się w ekologicznej żywności. W tej chwili w kraju działa ponad 25 tys. gospodarstw ekologicznych.

Niezbędny certyfikat

Do przechodzenia na ekologię skłaniać może nie tylko rosnący popyt, ale i ceny przynajmniej o 20–30 proc. wyższe ceny w porównaniu z innymi wyrobami.
Niestety, by zarabiać na tym rynku, nie wystarczy zapewnić konsumentów, że wyrób jest ekologiczny. Trzeba uzyskać na niego certyfikat, co jest nie tylko czasochłonne, ale i wiąże się z wydatkami. To oznacza, że zanim zacznie się zarabiać, trzeba ponieść niekiedy spore nakłady. Po pierwsze na dostosowanie gospodarstwa rolnego, czy zakładu przetwórczego do produkcji ekologicznej.
Reklama
W przypadku zakładu trzeba albo w ogóle przejść na tę metodę, albo podzielić zakład na dwie części i w pierwszej wytwarzać żywność konwencjonalną, a w drugiej ekologiczną. Gdy dojdzie konieczność zakupienia maszyn oraz dokonania modernizacji w zakładzie, wydatki na ten cel mogą sięgać wielu milionów złotych.

Ile to kosztuje

Pierwszym krokiem w kierunku zdobycia odpowiedniego świadectwa jest zgłoszenie działalności do wybranej jednostki certyfikującej upoważnionej do kontroli i wydawania uprawnień przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Działa ich w kraju 11, a wśród nich są m.in. Cobico, Bioekspert, Biocert, Argo Bio test, SGS Polska.
Zakład produkcyjny musi dostarczyć dokumenty, które pozwolą ocenić, w jaki sposób odbywa się produkcja, przechowywanie i transport żywności, skąd pochodzą surowce oraz dodatki do produkcji. Kolejny krok to kontrola wstępna ze strony jednostki certyfikującej. Jej pomyślne przejście oznacza nadanie certyfikatu zgodności i możliwość wytwarzania produktów ekologicznych. Certyfikat dla zakładu przetwórczego kosztuje od 1 tys. do 1,5 tys. zł. Mniej płaci ten, kto działa na zasadzie podwykonawstwa.
W przypadku rolnictwa ekologicznego trzeba jeszcze zgłosić się do Wojewódzkiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Dokument można otrzymać już po przejściu pierwszej kontroli ze strony organu certyfikującego. Jest w nim jednak zaznaczone, że gospodarstwo nie jest jeszcze w pełni ekologiczne, a dopiero przestawia się na nowy typ upraw. Ostateczny certyfikat uzyskuje się dopiero po całkowitym przestawieniu się na ekologiczne metody. Jak dowiedzieliśmy się w spółce Cobico specjalizującej się w certyfikacji, okres przestawiania trwa przynajmniej 2 lata, a w przypadku upraw wieloletnich, tj. sadów oraz plantacji jagodowych, 3 lata.
Opłata uzależniona jest od wielkości kontrolowanego gospodarstwa, tego czy jest wnoszona jednorazowo, czy na raty, zależy też od zasad jakie ustali jednostka certyfikująca. W przypadku firmy Cobico gospodarstwo do 5 ha płaci 740 zł, a do 10 ha 940 zł. Maksymalna opłata to 1560 zł. Rolnicy mogą ubiegać się o wsparcie finansowe w postaci zwrotów kosztów kontroli od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Pomoc wynosi maksymalnie 3 tys. zł.

Kosmetyczny kłopot

Uzyskanie certyfikatu w branży kosmetycznej nie jest już tak proste i tanie. Wpływa na to przede wszystkim brak jednostki certyfikującej w kraju.
Chcąc uzyskać certyfikat, trzeba nawiązać kontakt z organizacją działającą za granicą. Do wyboru są m.in. międzynarodowy Ecocert, francuski Cosmebi0 czy niemiecki BDIH - Kontrolierte Naturkosmetik i Demeter. W zasadzie wszystkie z nich stawiają przedsiębiorcom takie same wymagania. Oczekują od nich stosowania opakowań ekologicznych i biodegradowalnych, produkcji kosmetyku w procesie przyjaznym dla środowiska naturalnego, nieużywania w nich produktów modyfikowanych genetycznie.
Ponadto zakazują stosowania oleju mineralnego i innych pochodnych ropy naftowej, aromatów syntetycznych, parabenów i innych konserwantów oraz testowania kosmetyków na zwierzętach. W każdej z tych jednostek jednak koszty przydzielenia certyfikatu są inne.
– Są one ustalane indywidualnie. Do jednostki trzeba przesłać dokumentację dotyczącą stosowanej metody produkcji oraz listę z recepturami i stosowanymi surowcami przy wytwarzaniu kosmetyków. Im jest więcej receptur, tym koszt będzie niższy – wyjaśnia Katarzyna Grużewska z firmy kosmetycznej Oceanic.
Potem jeszcze, jak dodaje, trzeba przejść jeden zapowiedziany audyt ze strony inspektora jednostki certyfikującej oraz drugi niezapowiedziany. Oba są płatne. – W naszym przypadku koszt pierwszego audytu został ustalony na 25 tys. zł – wyjaśnia Katarzyna Grużewska.
W sumie, w zależności od wielkości przedsiębiorstwa i liczby produktów, na które ma być przyznany certyfikat, wydatki na uzyskanie dokumentu potwierdzającego ich ekologiczność mogą wynosić nawet ponad 200 tys. zł. Najmniejsze koszty, z jakimi trzeba się liczyć, to kilkadziesiąt tysięcy. Planując uzyskanie certyfikatu, trzeba się liczyć więc z tym, że odzyskanie tych pieniędzy nie będzie szybkie. Potrwa przynajmniej rok. Chyba że przy okazji nadania certyfikatu podniesiemy też cenę produktu. Warto dodać, że certyfikuje się też coraz więcej firm dostarczających surowce dla branży kosmetycznej. Jest ich już tak dużo, że ceny oferowanych przez nie produktów nie różnią się od cen u dostawców konwencjonalnych.
Zapłacić trzeba też za każde przedłużenie certyfikatu. Bo tak, jak w rolnictwie czy przetwórstwie dokument jest wydawany na rok. Koszty odnowienia są ustalane indywidualnie i są niższe niż przy staraniu się o certyfikat po raz pierwszy. Zwykle wystarczy powiadomić jednostkę certyfikującą o tym, że w zakładzie nie zaszły żadne zmiany w zakresie stosowanej technologii oraz surowców. Firmy kosmetyczne zapytane o najtańszą znaną im jednostkę certyfikującą wymieniają niemiecką BDIH. Według nich jest ona najbardziej elastyczna w ustalaniu kosztów oraz stosuje najkorzystniejsze stawki.
Firmy odzieżowe też muszą poszukiwać jednostek certyfikujących poza krajem. Do wyboru mają m.in. Certyfikat Global Organic Textile Standard (GOTS) organic , Ecolabel, czy made with (%) organic.