Znaczne oszczędności wymagane są od takich krajów jak Grecja czy Portugalia, które otrzymały międzynarodowe pożyczki, a także od innych państw strefy euro przekraczających dozwolone wskaźniki gospodarcze. Elio Di Rupo uważa, że europejscy przywódcy powinni zmienić strategię już w najbliższych miesiącach. Jego zdaniem, kluczowy będzie czerwcowy szczyt Unii. "Jeśli potwierdzi się, że wymuszane oszczędności hamują wzrost gospodarczy w krajach, które zaciskają pasa i nadziei na ożywienie nie ma, wtedy nie można czekać na cud" - powiedział szef belgijskiego rządu.

Takie argumenty, powtarzane ostatnio coraz częściej i głośniej, nie przekonują jednak Komisji Europejskiej. "Tu chodzi o wiarygodność strefy euro. Czekają nas wprawdzie trudne czasy, społeczne napięcia, ale nie możemy schodzić z raz obranej drogi" - mówił niedawno komisarz do spraw gospodarczych Olli Rehn.

>>> Czytaj też: Oszczędności jedynym sposobem na kryzys. Dowiodła tego Łotwa

Komisja Europejska ma sojusznika w Niemczech, które są wciąż najzagorzalszym zwolennikiem surowej dyscypliny budżetowej. I to mimo tego, że nawet eksperci

Reklama

Międzynarodowego Funduszu Walutowego - który wraz z Unią pożycza pieniądze bankrutom w strefie euro - zaczynają kwestionować tę strategię.