Z kolei według nieoficjalnych informacji sąd dał zielone światło Skarbowi Państwa do ściągnięcia z gwarancji udzielonych koncernowi 160 mln złotych. To kolejna odsłona konfliktu, w którym chodzi o kilkaset milionów, które miała pochłonąć budowa tej areny.
Doniesienie, nad którym pracowali w imieniu koncernu Alpine prawnicy z Cameron McKenna, trafiło do prokuratury w ostatni czwartek. – Osoba lub osoby (z władz NCS – red.) sprowadziły niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób oraz dla mienia w wielkich rozmiarach – zarzucają. Chodzi o zniszczenie kilkudziesięciu kurtyn dymnych oraz wyłączenie 4 hydrantów zewnętrznych spośród 14. – Stadion jest w pełni bezpieczny. Posiadamy wszelkie aktualne zezwolenia na użytkowanie, w tym od straży pożarnej – przekonuje rzecznik spółki PL.2012 Mikołaj Piotrowski, choć potwierdza, że kilka usterek zostało stwierdzonych.
Teraz prokuratorzy w ciągu 30 dni zdecydują, czy wszcząć śledztwo. – Trudno sobie wyobrazić inną decyzję. McKenna to kancelaria, która potrafi przygotować papiery – mówi DGP jeden z oskarżycieli.
Jednak kilku innych naszych rozmówców doniesienie budowlańców traktuje jako dalszą część sporu o ogromne pieniądze. Według Alpine, lidera konsorcjum, rachunek za stadion powinien być wyższy o prawie 300 milionów. Jak przekonują, zbudowali oni zupełnie inny stadion niż ten, który był zaprojektowany. W sumie wprowadzili kilkadziesiąt tysięcy zmian (co potwierdza raport renomowanej firmy audytorskiej EC Harris), co pochłonęło dodatkowe koszty.
Reklama
Innego zdania jest Skarb Państwa, który chce naliczenia kar za nieterminowe oddanie stadionu. Według jednego z naszych rozmówców państwo właśnie osiągnęło w tej materii przewagę nad Alpine; sąd miał zezwolić na ściągnięcie gwarancji ubezpieczeniowej w wysokości 160 milionów. – Na stadionie odbyło się Euro, później jeszcze kilkadziesiąt imprez. Tymczasem dwie firmy z konsorcjum zbankrutowały, a teraz państwo chce zamordować ostatnią jeszcze funkcjonującą – usłyszeliśmy w Alpine. Rzeczywiście polscy partnerzy, którzy pracowali nad wykonaniem stadionu, czyli firmy PBG i Hydrobudowa, ogłosiły już upadłość. Według naszych informacji spór o stadion może potrwać latami. W tym całym prawnym zamieszaniu poprawia się sytuacja mniejszych firm kooperantów, które powoli otrzymują swoje pieniądze. Muszą jednak dotrzymać skomplikowanych procedur przed sądami, aby Narodowe Centrum Sportu wypłaciło im pieniądze.