Niezależnie od tego, kto zostanie przywódcą kraju, będzie musiał rozwiązać kilka fundamentalnych problemów
Najważniejszy – stagnacja gospodarki. Od przeszło 10 lat Włochy się nie rozwijają, a od 1,5 roku znajdują się w recesji. 36 proc. osób w wieku do 25 lat nie ma pracy, a dług kraju przekracza 130 proc. PKB. Jego ograniczenie nie będzie możliwe bez przełamania ekonomicznego marazmu.
Jedną z przyczyn problemów jest pozycja kobiet. Tylko 46,5 proc. pań w wieku produkcyjnym rzeczywiście pracuje. To najniższy wskaźnik wśród krajów OECD poza Grecją, Meksykiem i Turcją.
Kraj paraliżuje także chory wymiar sprawiedliwości. Sądy nie mogą uporać się z kolejką 5,5 mln zaległych spraw cywilnych i 3,4 mln spraw kryminalnych. Trwające latami opóźnienia powodują, że prawo często nie jest egzekwowane, co jak się szacuje, zmniejsza wzrost gospodarczy o 1 proc. PKB.
Reklama
Mimo wypłacanych przez dziesięciolecia setek miliardów unijnych i krajowych funduszy nie widać postępów w przełamaniu przepaści w poziomie rozwoju między Północą a Południem kraju. Różnica między obiema częściami Włoch sięga 40 proc. Kryzys jeszcze zaostrzył ten kontrast, bo bezrobocie rośnie szybciej w Mezzogiorno niż na Północy.
Te problemy trudno będzie jednak rozwiązać bez uporania się z dwoma kolejnymi. Chodzi przede wszystkim o niestabilny system polityczny. Brak trwałych koalicji między partiami powoduje, że od 1946 r. tylko jedna ekipa rządowa przetrwała całą kadencję.
Włochy wciąż nie uporały się także ze zorganizowaną przestępczością. Przeciwnie: szara strefa jeszcze bardziej się rozwinęła w czasie kryzysu. Uniwersytet Bocconi w Mediolanie ocenia, że jest ona warta już prawie 11 proc. PKB.