W ramach tzw. agendy cyfrowej za trzy lata połowa Polaków ma mieć internet o prędkości co najmniej 30 Mb/s. Operatorzy narzekają, że nie mają pieniędzy na inwestycje. Nie martwi to pani?
Nie jest to powód do dobrego nastroju dla regulatora rynku. Nie chciałabym jednak być złym prorokiem i twierdzić, że sytuacja jest inwestycyjnie beznadziejna. Ale kryzys zmusza firmy do szukania środków i oszczędności.
Ile brakuje?
W Narodowym Planie Szerokopasmowym resort cyfryzacji oszacował potrzeby inwestycyjne na 20 mld zł. Około 5 mld zł mamy ze środków unijnych, z nowej perspektywy dojdą około 4 mld zł. Kolejne 3 mld zł dorzucą Inwestycje Polskie. W sumie jest jakieś 12 mld zł publicznych środków. Zakładamy, że pozostałe środki będą pochodziły z rynku. Trudno powiedzieć, ile dokładnie brakuje. Kwota 20 mld zł to szacunki i może się okazać, że potrzebne będzie 15–17 mld zł. UKE robi inwentaryzację, która pokaże, gdzie musimy budować, a co za tym idzie, jakiej potrzebujemy na to kwoty.
Reklama
Po ogłoszeniu wyników i obcięciu dywidendy Telekomunikacja Polska straciła ponad 30 proc. wartości na giełdzie. Jak ocenia pani tę sytuację?
To niestety trend ogólnoeuropejski – widzimy, że na większości rynków tzw. operatorzy zasiedziali mają podobne problemy. Dla regulatora pogarszająca się sytuacja finansowa każdego operatora to zła wiadomość z punktu widzenia inwestycji.
Nie ma co liczyć na inwestycje z TP. Godzi się pani na to?
Tak źle nie będzie. Rozmawiamy na temat kolejnych projektów.
Pani poprzedniczka wymusiła inwestycje w porozumieniu z operatorem. Nie planuje pani podobnego, dotyczącego na przykład światłowodów?
W sierpniu ubiegłego roku ustaliłam z TP, że ostatnie 70 tys. linii operator wybuduje w technologii FTTH (światłowód do domu klienta). TP zadeklarowała, że będzie ich więcej, nawet 120 tys. Na razie jesteśmy na etapie finalizowania realizacji obecnego porozumienia. Kończy się ono w marcu. Nie będę proponowała nowego porozumienia, bo coś takiego nie istnieje w porządku prawnym. Jestem jednak otwarta na rozwiązania oparte na decyzjach administracyjnych dla konkretnych inwestycji.
Porozumienie było kompromisem w sytuacji, gdy poprzednia szefowa UKE groziła podziałem TP. Pani też sugeruje, że może dojść do podziału operatora na część hurtową i detaliczną. Naprawdę ma pani taki plan, czy tylko próbuje wymusić na TP kolejne inwestycje?
Podział nie jest rodzajem kija, którego mogę używać swobodnie jak straszaka i coś wymusić na TP. Do takiej decyzji muszą zaistnieć przesłanki wskazane w przepisach prawa. Po zakończeniu porozumienia przygotujemy audyt, który oceni jego realizację. Jeśli okaże się, że inni operatorzy nadal są dyskryminowani, że są nieprawidłowości, będę miała podstawy, aby mówić o podziale Telekomunikacji Polskiej. Nie ma tu pola manewru. Nie można w tak zasadniczych sprawach szastać słowami. Zawsze może także wystąpić sytuacja, że operator sam dojdzie do wniosku, iż z punktu widzenia biznesowego zasadne jest wydzielenie części hurtowej.
Na realizację agendy cyfrowej składa się też internet mobilny. Jak zareaguje pani na próbę unieważnienia przetargu na 1800 MHz przez Plusa i Sferię?
Możliwość zaskarżenia przetargu to ich prawo. Zdziwiłabym się, gdyby z niego nie skorzystali. Oferty Polkomtelu i Sferii odpadły ze względów formalnych i nie ma o czym dyskutować – jeśli firmy te nie potrafiły złożyć ofert spełniających warunki formalne przez brak potwierdzeń zgodności z oryginałem czy brak statutu spółki, to ich wina. W postępowaniu przetargowym na rezerwację częstotliwości nie ma miejsca na poprawki do złożonych ofert. To nie postępowanie administracyjne. Są już na ten temat orzeczenia sądów. Przygotowanie oferty we właściwej formie to także element konkurowania w przetargu.
Podobno Orange rozmawia z T-Mobile o współdzieleniu pasma 1800 MHz.
Nie mam nic przeciwko. Jeśli przyczyni się to do bardziej efektywnego wykorzystania częstotliwości i wprowadzenia usług, proszę bardzo. Spółki z grupy Polkomtela także współpracują przy wykorzystywaniu częstotliwości. Poza tym uważam, że budowanie operatorów hurtowych na rynku komórkowym i stacjonarnym jest być może jednym z możliwych rozwiązań w sytuacji braku pieniędzy na inwestycje. Zachęcam operatorów do współpracy.
Jak ocenia pani wypowiedzi prezesów Playa i T-Mobile, że w tym roku nie ma sensu robić przetargu na 800 MHz?
Mówią tak, bo już wygrali przetarg na 1800 MHz. Wcześniej mieli inne zdanie.
Nie boi się pani, że nie podejdą do aukcji?
Nie. Jesienią wystawimy ostatnie i zarazem bardzo ważne dla operatorów częstotliwości o dużym zasięgu pokrycia sygnałem, zwłaszcza 800 MHz. Mimo że część z nich narzeka, to i tak przystąpią do aukcji.
Jakich wpływów spodziewa się pani z tego tytułu?
W budżecie zapisane są około 3 mld zł, ale doświadczenie ostatniego przetargu pokazuje, że może być więcej. W przypadku 1800 MHz spodziewaliśmy się 500–600 mln zł, a w rzeczywistości Play i T-Mobile zaoferowały prawie 1 mld zł. Cele fiskalne nie są najważniejsze, sprzedaż przez państwo tych częstotliwości ma doprowadzić do pokrycia całego kraju, w szczególności miejsc, gdzie nie jest możliwe dojście z kablem, szerokopasmowym internetem.