Prezydent Bronisław Komorowski powołał wczoraj na sześcioletnią kadencję dwoje członków zarządu Narodowego Banku Polskiego: Katarzynę Zajdel-Kurowską i Jacka Bartkiewicza. Dla tego drugiego, blisko 60-letniego eksprezesa Banku BGŻ, zasiadanie w zarządzie NBP ma być zwieńczeniem ścieżki zawodowej (wejście Bartkiewicza do zarządu banku centralnego DGP zapowiadał jako pierwszy pod koniec lutego). Dla 20 lat młodszej Zajdel-Kurowskiej zarząd banku centralnego to krok do dalszej kariery.
A ta i tak jest już imponująca. Zaczęła się w połowie lat 90. od Ministerstwa Finansów. Co bardziej ambitni młodzi analitycy resortu finansów i banku centralnego w tym czasie znajdowali pracę w charakterze ekonomistów banków komercyjnych. Zajdel-Kurowska, która trafiła do polskiej filii Citibanku (który wkrótce połączył się z Bankiem Handlowym), należała do pionierów tej raczkującej u nas wówczas profesji. Niedługo potem pionierzy założyli nawet Polskie Stowarzyszenie Ekonomistów Biznesu, którym Zajdel-Kurowska przez pewien czas kierowała. PSEB znane było głównie ze spotkań bankowych ekonomistów z politykami gospodarczymi, najczęściej członkami utworzonej niewiele wcześniej Rady Polityki Pieniężnej.
Duża część analityków po kilku latach pracy zaczyna zastanawiać się, co dalej. W końcu ile razy można opracowywać miesięczne prognozy inflacji albo produkcji przemysłowej. Zajdel-Kurowskiej sprzyjało szczęście: na początku 2007 r. dostała od minister finansów Zyty Gilowskiej propozycję objęcia stanowiska wiceministra. W ten sposób wróciła do resortu finansów. Nadzorowała m.in. pracę swojego dawnego departamentu polityki finansowej i analiz, ale odpowiadała także za dług publiczny.
Reklama
Pozostała w resorcie, gdy po wyborach z jesieni 2007 r. przyszedł do niego nowy minister Jacek Rostowski. Dopiero w 2009 r. pozwolił jej odejść – na stanowisko przedstawiciela Polski w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Niewiele wcześniej dyrektorem jednego z najważniejszych departamentów w MFW został jej przyszły szef – Marek Belka.
Latem ubiegłego roku Zajdel-Kurowska wróciła do Polski (w MFW zastąpił ją Dominik Radziwiłł, który wcześniej przejął jej działkę dłużną w resorcie finansów). I rozpoczęły się spekulacje, gdzie będzie pracować. Dziennikarze ponownie przymierzali ją m.in. do fotela wiceministra finansów. Na początku tego roku została doradcą prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego. Było jednak wiadomo, że to tylko przejściowe zajęcie. I faktycznie: Zajdel-Kurowska trafiła do zarządu NBP.
Zdaniem naszych rozmówców z branży analityków makro zaproponowanie jej kandydatury prezydentowi to była dobra decyzja Marka Belki. Z formalnego punktu widzenia szeregowi członkowie zarządu NBP nie mają wielu uprawnień – za poszczególne piony odpowiadają prezes i dwóch wiceprezesów. Oni także uczestniczą w posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej (z tym że w głosowaniach bierze udział tylko prezes). Wiele będzie jednak zależało od ustaleń samej Zajdel-Kurowskiej i Belki. Dla analityków liczy się to, że w zarządzie NBP pojawi się kolejna osoba, która ma duże doświadczenie międzynarodowe i np. w trakcie spotkań z zagranicznymi inwestorami może tłumaczyć im niuanse naszej polityki pieniężnej (i szerzej – gospodarczej).