Do podpisania memorandum doszło w piątek w Sankt Petersburgu. Wicepremier, który tam poleciał, rozmawiał wcześniej z szefem Europolgazu Mirosławem Dobrutem i jak wynika z naszych informacji od niego miał się dowiedzieć o dokumencie. Wicepremier nie zaprzeczył, że miał wiedzę w tej sprawie, ale nie chciał się wypowiadać na ten temat.
O zamiarze podpisania memorandum wiedział też PGNiG, jednak nikt z zarządu firmy nie przekazał tej informacji wyżej, gdyż uznano, że to techniczny dokument bez większego znaczenia, który nie wymagał podejmowania uchwały przez radę nadzorczą. Dlatego gdy o memorandum poinformowały media, było to zaskoczeniem nie tylko dla premiera Donalda Tuska, lecz także ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego nadzorującego gazowego giganta. Strona polska nie zdawała sobie sprawy ani z medialnej oprawy, jaką Rosjanie mają nadać podpisaniu memorandum, ani z tego, że przedstawią to jako wyrażenie przez Polskę zgody na budowę gazociągu. I to mimo że w środę prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział, że Gazprom będzie chciał budować gazociąg, a jego rozmowa w tej sprawie z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem została upubliczniona.
To właśnie zaskoczenie wpłynęło na to, że w piątek tak dużo czasu zajęło zorientowanie się w sytuacji, i na reakcję – oświadczenie ministra Budzanowskiego, w którym dementował komunikat Gazpromu o zgodzie na budowę Jamalu 2.
Poza wyjaśnieniem technicznego charakteru memorandum Budzanowski powtórzył swoje stanowisko ze środy na oświadczenie Putina, które sprowadzało się do podważenia sensu projektu oraz zapewnienia, że nawet gdyby gazociąg powstał, to wybuduje go polska firma Gaz System, a nie polsko-rosyjski Europolgaz.
Reklama