Tak wyglądają nastroje społeczne na wyspie na tydzień przed wyborami parlamentarnymi.

Według przedwyborczych sondaży, zwycięstwo w wyborach do jednoizbowego parlamentu, Althingu, przypadnie dwóm partiom eurosceptycznym i zapowiadającym zamrożenie negocjacji z Unią po dojściu do władzy. Największe poparcie ma Partia Niepodległości, na którą chce głosować ponad 30 procent wyborców. Za nią jest Partia Postępu, mająca prawie 27 procent zwolenników. Ugrupowania te są skłonne utworzyć po wyborach koalicję rządową.

Natomiast będąca obecnie u władzy koalicja Sojuszu Socjaldemokratycznego i Ruchu Zielonych Lewicy, która rozpoczęła rokowania akcesyjne z Unią, może liczyć w sumie na nieco ponad 21 procent głosów. Islandczycy wyraźnie zapomnieli, że koalicja ta, kierowana przez byłą przewodniczącą socjaldemokratów, premier Johannę Sigurdadottir, wyprowadziła kraj z największego w dziejach kryzysu finansowego.

Oprócz tych czterech partii, listy swych kandydatów do Althingu zgłosiło 15 innych ugrupowań, co jest rekordem w nowoczesnych dziejach parlamentaryzmu islandzkiego. Jest on uważany za najstarszy na świecie - jego początki sięgają 930 roku.

Reklama

>>> Czytaj także: Islandia: nie ma zgody w sprawie przyjęcia euro. Partie są podzielone