Szefowa niemieckiego rządu stawia sprawę jasno. Dostawy broni dla syryjskich rebeliantów nie wchodzą w grę. Na konferencji prasowej w Berlinie Merkel powiedziała, że Niemcy w żadnym wypadku nie będą wysyłać broni w rejon wojny domowej, bez względu na to co zrobią inne kraje. Angela Merkel pytana czy brak jednomyślności krajów Unii Europejskiej co do wsparcia dla rebeliantów nie osłabia pozycji Europy na świecie mówiła, że Europa i Unia mogą odgrywać ważną rolę, choćby przy okazji planowanej konferencji ds. Syrii.

Merkel dodała, że trzeba zrobić wszystko, żeby w sprawie Syrii znaleźć rozwiązanie polityczne. Na początku tygodnia pod presją Francji i Wielkiej Brytanii unijni ministrowie spraw zagranicznych zgodzili się na wygaszenie embarga na dostawy broni dla syryjskich rebeliantów. Na razie żaden kraj Wspólnoty nie zdecydował się jednak na wysłanie uzbrojenia, w przeciwieństwie do Rosji, która już posłała tam dostawę swoich rakiet.

Syria dostała rosyjskie rakiety

Rosyjskie kompleksy rakietowe S-300 trafiły do Syrii. Przyjęcie pierwszej partii rakiet potwierdził osobiście syryjski prezydent Baszar al Assad. Jego wypowiedź cytują zarówno syryjskie, jak i rosyjskie agencje prasowe.

Reklama

Agencja ITAR - TASS nazwała oświadczenie Assada sensacyjnym, przypominając że jeszcze wczoraj nic na ten temat nie było wiadomo. Co prawda, rosyjskie MSZ zapowiadało, że takie dostawy będą, ale mało kto spodziewał się, że tak szybko. Moskwa przekonuje, że dostawy rakiet S-300 to jedynie realizacja starych kontraktów. Jednocześnie rosyjscy dyplomaci twierdzą, że tego typu uzbrojenie zapewni bezpieczeństwo syryjskiej przestrzeni powietrznej i nie może być wykorzystane przeciwko rebeliantom.

Hezbollah ramię w ramię z Assadem

W Syrii trwa wojna domowa. Co najmniej kilka tysięcy bojowników radykalnego Hezbollahu wspiera syryjskiego prezydenta - takie informacje płyną zarówno od syryjskiej opozycji jak i z zachodnich źródeł dyplomatycznych. Radykalni islamiści licznie uczestniczą w trwającej właśnie ofensywie na strategiczne miasto Al-Kusair. Pojawiają się też informacje, że po stronie syryjskich władz walczą bojownicy z Iranu.

Od kilku dni wojska prezydenta Baszara al-Assada próbują odzyskać z rąk rebeliantów strategiczne miasto Al-Kusair na zachodzie kraju. Szczątkowe informacje dochodzące z rejonu walk mówią o potężnych bombardowaniach z ziemi i z powietrza i o tysiącach ofiar.

Francuscy dyplomaci twierdzą, że po stronie rządowej w walkach bierze udział około 4 tysięcy bojowników libańskiego Hezbollahu. Jeden z dowódców Wolnej Armii Syrii generał Selim Idriss mówi w rozmowie z BBC nawet o 7 tysiącach bojowników. „Oni są bardzo dobrze zorganizowani i uzbrojeni. Wspiera ich syryjskie lotnictwo, które zrzuca na miasto bomby lotnicze. Wojsko rządowe używa także artylerii i pocisków Scud” - alarmował generał Idriss.

Przywódca libańskiego Hezbollahu szejk Hassan Nasrallah kilkakrotnie wprost mówił, że wspiera reżim Baszara al-Assada. Nigdy jednak dotąd nie mówiło się o takiej skali tego wsparcia. Radykalny libański Hezbollah jest uważany przez Stany Zjednoczone za organizację terrorystyczną.

Wieczorem syryjski prezydent Baszar al-Assad, który ostatnio rzadko pokazuje się publicznie, ma udzielić wywiadu libańskiej telewizji Al-Manar. Stacja należy właśnie do Hezbollahu.