Równocześnie maleją szanse na to, że najwięksi producenci smartfonów zakończą swoje batalie prawne. Decyzja Komisji Handlu Międzynarodowego USA (ITC) dotyczy telefonu iPhone 4 i tabletu iPad 2 3G oferowanych przez amerykańskich operatorów AT&T i T-Mobile US oraz dwie regionalne firmy General Communication w Alasce i CT Cube w Teksasie.
Obaj potentaci toczą ponad dziesięć sporów prawnych na czterech kontynentach w celu uzyskania jak największego udziału w globalnym rynku smartfonów, który jest szacowany na 293,9 mld dolarów. Obaj też mogą się szczycić wygraną w USA. Ale obecne zwycięstwo Samsunga najpewniej nie zbliży obu stron do zakończenia sporu – twierdzi Will Stofega, dyrektor programowy firmy badawczej IDC.
- Zbyt wiele jest teraz w tej grze do zyskania - podkreśla przedstawiciel IDC. – Obie spółki mają dużo gotówki i zarabiają sporo pieniędzy. Nie muszą się więc specjalnie martwić o koszty procesowe.
>>> Czytaj również: Apple unika płacania podatków. A Tim Cook się tłumaczy
Wydany przez ITC zakaz importu podlega jeszcze ocenie prezydenta Baracka Obamy. Prezydent może go zmienić powołując się na względy publiczne, ale amerykańscy przywódcy bardzo rzadko ingerują w takie kwestie. Apple może dalej sprzedawać swoje produkty przez 60 dni, bo tyle czasu ma prezydent na zaznajomienie się z decyzją komisji.
W zeszłym roku ława przysięgłych w Kalifornii uznała, że Samsung skopiował wygląd i unikatowe aplikacje telefonu iPhone i tabletu iPad oraz zasądziła na rzecz Apple odszkodowanie w kwocie ponad 1 mld dolarów, którą od tamtej pory zmniejszono do około 600 mln dolarów.
ITC, która obecnie doszła do wniosku, że Apple naruszył patent Samsunga dotyczący transmisji danych, ogłosi swój ostateczny werdykt w tym sporze w sierpniu.
Apple i Samsung są producentami połowy smartfonów sprzedawanych na świecie. Samsung jest większy, ale Apple dominuje w USA.
>>> Polecamy: Polityczne i biznesowe wojny pałacowe. Stawką są pieniądze i władza