To, co jeszcze niedawno było techniczną nowinką, zdobywa sobie coraz większą popularność. Wprowadzony w Polsce, wzorem krajów zachodnich, zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych, a przede wszystkim kroczące podwyżki cen spowodowały wzrost zainteresowania e-papierosami. Średnio za paczkę zwykłych papierosów trzeba obecnie zapłacić ponad 11 zł. Miesięcznie tradycyjny nałóg stał się o 50 proc. droższy niż elektroniczny. Liczbę e-palaczy szacuje się na 900 tys. Osiem miesięcy temu sięgała 500 tys.
Szybki rozwój tego młodego rynku, który zdecydowanie przyspieszył, choć już wcześniej rósł o ok. 30 proc. rocznie, powoduje, że inwestycja w sklep lub stoisko z e-papierosami jest bardzo opłacalna. Choć wydawać by się mogło, że punkty z tego rodzaju towarem znajdują się już prawie we wszystkich galeriach handlowych i przejściach komunikacyjnych.
– To nie przeszkadza, gdyż rynek wszedł w kolejną fazę rozwoju. Coraz większym popytem cieszą się markowe produkty z atestem. To oznacza, że tracą sprzedawcy oferujący tzw. no name – wyjaśnia Krzysztof Tumanowicz, dyrektor handlowy w sieci handlowej Prince. Z tego samego powodu sprzedaż internetowa przestaje być konkurencyjna. W sklepach online produkty bezmarkowe to przytłaczająca większość.
Reklama
Dlatego, jak doradzają eksperci, jeśli już uruchamiać punkt sprzedaży, to tylko z wysokiej jakości sprawdzonym towarem, tym bardziej że w niektórych krajach już wprowadza się regulacje dotyczące norm, które muszą spełniać e-papierosy i wykorzystywane w nich preparaty. Taka inwestycja ma szansę zwrócić się już w ciągu miesiąca. Szczególnie, że koszty otwarcia placówki nie są wysokie. Wystarczy punkt o powierzchni od 6 do 25 mkw. i 20 tys. zł. Połowę tej kwoty pochłonie wynajęcie i wyposażenie stoiska. A to najlepiej jest wynająć w centrum handlowym lub w przejściu komunikacyjnym. Koszty z tym związane wahają się średnio od 1,5 do 2,5 tys. zł miesięcznie. Na umeblowanie w postaci przeszklonych witryn, w których towar najlepiej się prezentuje, potrzeba od 5 do 10 tys. zł. Sklep nie może działać bez kasy fiskalnej, na której zakup wystarczy 1,2 tys. zł oraz towaru. Na pozyskanie tego ostatniego trzeba wydać 9–10 tys. zł. A dokładnie mowa o zestawach elektronicznych papierosów, akcesoriach do nich w postaci kartomizerów, baterii, etui, ładowarek, czy płynów nikotynowych o różnych smakach.
– Najpopularniejsze nadal są te o smaku nikotyny. Na kolejnym miejscu są mentolowe, owocowe, a na samym końcu tzw. napojowe, czyli przypominające smakiem kawę czy znane drinki – wymienia Krzysztof Tumanowicz.
Po tygodniu trzeba jednak liczyć się z tym, że zajdzie konieczność dokupienia asortymentu. Dlatego warto mieć w zanadrzu 4–6 tys. zł, by móc zapłacić za kolejną partię towaru. A skąd go wziąć. Oczywiście od dystrybutorów, na których najłatwiej natrafić w internecie. Są wśród nich zarówno polskie, jak i zagraniczne podmioty. Niezależnie kogo się wybierze, towar i tak pochodzi z Chin. Azjatyckie firmy wyspecjalizowały się bowiem w produkcji e-papierosów. Innym źródłem pozyskania towaru są producenci, których większość pod własnymi markami rozwija również salony sprzedaży. Liderem jest Grupa Chic, mająca ich już 900 pod logo eSmoking World, w których sprzedaje produkty pod markami Mild, Volish, Provog czy LiQueen. Oprócz niej na rynku działają New Smoke, właściciel marki Cigger, Sieć Handlowa Prince, czy Trendy. Są to firmy z kapitałem polskim, które starają się przenieść produkcję swojego asortymentu do Europy. Jak tłumaczą tylko w ten sposób mogą zadbać o wysoką jakość, która jest coraz bardziej poszukiwana na rynku. Jak na razie przenoszenie produkcji do Polski ma miejsce tylko w przypadku płynów nikotynowych.
– Towar dostarczamy do sklepu w ciągu 24 godzin. Oferujemy też meble. Przedsiębiorcom, którzy chcieliby je wykonać na własną rękę, udzielamy wytycznych w zakresie wyglądu – wylicza Artur Rajzner z firmy New Smoke, właściciela marki Cigger.
Na podobnych zasadach działają pozostałe sieci. Wiele z nich pomaga nawet znaleźć odpowiedni lokal na sklep oraz go wynająć. Co więcej, nie pobierają one żadnych opłat za możliwość rozpoczęcia działalności pod ich logo. Bywa jednak, że sieci oczekują opłat za promowanie marki. - Pobieramy z tego tytułu 300–400 zł miesięcznie od każdego właściciela sklepu – tłumaczy Krzysztof Tumanowicz.
Jak wyliczają przedstawiciele działających już placówek, miesięcznie użytkownik e-papierosów wydaje średnio 80 zł. W skali miesiąca można osiągnąć obroty od 25 do nawet 80 tys. zł. – To oznacza zarobek dla właściciela punktu od 5 do nawet ponad 20 tys. zł. Jest to możliwe, gdyż marże w tej branży ciągle utrzymują się na wysokim poziomie. Obecnie kształtują się od 80–100 proc. – tłumaczy Artur Rajzner.