Do 77 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych katastrofy kolejowej na północnym zachodzie Hiszpanii. Około 140 osób jest rannych, w tym część - ciężko. Na miejscu trwa akcja ratunkowa., w której bierze udział ponad 200 osób.

Ratownicy odnaleźli kolejne ciała po podniesieniu wykolejonych wagonów. Lekarze obawiają się, że liczba ofiar może wrosnąć, bo kilku pasażerów jest w krytycznym stanie.

Trwa akcja ratunkowa

Na razie nie ma informacji, by wśród poszkodowanych byli Polacy. Rzecznik polskiej ambasady w Madrycie Maciej Bernatowicz powiedział IAR, że służby konsularne nie mają jeszcze informacji o danych ofiar katastrofy. Informacje te powinny pojawić się w ciągu najbliższych kilku godzin.

Reklama

Niewiele ponad 7 godzin trwało wydobywanie z pociągu rannych pasażerów oraz ciał ofiar. Jednak dopiero o świcie, po przetransportowaniu specjalnego dźwigu, zaczęto podnosić przewrócone wagony. Pod pierwszymi z nich znaleziono 17 ciał. Wkrótce zostaną podniesione dwa ostatnie. Ratownicy liczą, że może znajdą między nimi uwięzionych rannych. Trwa identyfikacja zwłok, wciąż nie udało się ustalić tożsamości 15 osób. Nie znane są też nazwiska 20 rannych.

Nieznane przyczyny katastrofy

Podczas katastrofy, do której doszło 4 km od Santiago de Compostela, wykoleiły się wszystkie wagony. Jeden z nich zaczął płonąć. Przyczyny tragedii nie są na razie znane. Zdaniem ekspertów mogła to być nadmierna prędkość. Pociąg był 5 minut spóźniony i chciał nadrobić stratę. Wiadomo, że pociąg jechał bardzo szybko, a wykoleił się na zakręcie. Z szyn wypadło wszystkich 13 wagonów.

Trwa poszukiwanie czarnej skrzynki, w której została zapisana prędkość pociągu. Jak jednak podają media, z nagranej podczas jazdy rozmowy maszynistów ma wynikać, że pociąg tuż przed katastrofą jechał z prędkością około 200 kilometrów na godzinę. Tymczasem na zakręcie, na którym się wykoleił, dozwolona prędkość to 80 kilometrów na godzinę.

Odcinek, na którym wykoleił się pociąg, był niedawno przebudowywany. Eksperci z Ministerstwa Transportu twierdzą, że po zakończeniu remontu zwracali uwagę na źle wyprofilowany zakręt.

Kilku naocznych świadków twierdzi, że przed wypadkiem słyszało eksplozję. Hiszpański MSW i lokalne władze odrzucili teorię o zamachu terrorystycznym. „Nie mamy żadnych przesłanek potwierdzających, że przyczyną wypadku był zamach. Jednak nie możemy odrzucić żadnej hipotezy” - powiedział w nocy Samuel Juarez, odpowiedzialny za bezpieczeństwo regionu.

Największa katastrofa pociągu od 70 lat

Pociągiem, który jechał z Madrytu do położonego w pobliżu Santiago Ferrol, podróżowało 238 osób. Większość to turyści, również zagraniczni, którzy chcieli obejrzeć planowany na wczorajszą noc pokaz sztucznych ogni i wziąć udział w corocznym święcie Santiago de Compostela.

Hotele w Santiago zaoferowały rodzinom ofiar i rannych darmowe pokoje i wyżywienie. W mieście powołano gabinet kryzysowy. Dzisiaj na miejsce katastrofy ma przyjechać premier Mariano Rajoy, który urodził się w Santiago de Compostela. Przebieg akcji ratowniczej śledzi król Juan Carlos. Z całego świata napływają kondolencje i słowa współczucia.

Przekazał je między innymi przebywający w Brazylii papież Franciszek. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi powiedział dziennikarzom w Rio de Janeiro, że papież łączy się w bólu z rodzinami ofiar i prosi o modlitwy w związku z tym tragicznym wydarzeniem.

Katastrofa jest największym wypadkiem kolejowym od 70 lat i trzecim największym w dziejach Hiszpanii. Do poprzedniej katastrofy kolejowej doszło w Hiszpanii w 2006 roku, nieopodal Palencji, na północy kraju. Zginęło wtedy 7 osób.

Santiago de Compostela: reakcje pielgrzymów

Ten wieczór na długo zapadnie w pamięć wielu tysiącom pielgrzymów z całego świata. W Santiago de Compostela wczoraj wieczorem na Placu Katedralnym miał się rozpocząć wielki odpust świętego Jakuba. Na to wydarzenie czekały dziesiątki tysięcy pielgrzymów, którzy zgodnie z tradycją przemierzali pieszo szlaki świętego Jakuba. Niektórzy z nich przeszli trasę o długości nawet 800 kilometrów. Wczoraj wieczorem plac katedralny wypełniony był pielgrzymami z Hiszpanii, Francji, Niemiec, ale także z Korei, Stanów Zjednoczonych i Australii. Tuż przed godziną 22.00 ludzie nagle zaczęli opuszczać plac i spoglądać na monitory telewizorów. Wieczorem media informowały o 15 ofiarach śmiertelnych katastrofy pociągu, ale ta liczba zaczęła szybko rosnąć.

W rozmowie z dziennikarzami Hiszpanie sugerują, że to nie mógł być wypadek, ponieważ do zdarzenia doszło tuż przed stacją Santiago, na odcinku, gdzie pociąg nie mógł jechać zbyt szybko. Poza tym wypadek w dniu, w którym w mieście są dziesiątki tysięcy turystów z całego świata byłby niezwykłym zbiegiem okoliczności - mówią Hiszpanie.

Odwołano wszystkie uroczystości, organizowane w ramach odpustu świętego Jakuba. Teraz w Santiago panuje spokój. Pielgrzymi przebywają w swoich schroniskach i hotelach. Nie wiadomo na razie, jak będzie przebiegała dzisiejsza kościelna ceremonia odpustowa. W obawie o swoje bezpieczeństwo nie wszyscy pielgrzymi pojawią się w katedrze. Media informują, że na oficjalny komunikat w sprawie wypadku musimy zaczekać kilkanaście godzin.