Indeks PMI dla Polski wyniósł 51,1 pkt. I to jest bardzo dobra informacja, bo próg 50 pkt to granica: odczyt poniżej tego poziomu oznacza recesję w sektorze, a wskaźnik wyższy od progu – rozwój sektora. Przed publikacją danych ekonomiści po cichu liczyli, że po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy polski przemysł wyjdzie ponad tę kreskę – ale nie docenili skali przyspieszenia. Rynek spodziewał się PMI na poziomie 50,1 pkt.

>>> Zobacz definicję indeksu PMI w finansopedii

Adam Antoniak, ekonomista Pekao uważa, że lepszego odczytu można było oczekiwać po całej serii dobrych danych o PMI w Europie. W Niemczech – które są głównym odbiorcą towarów z Polski wysyłanych na eksport - indeks w lipcu wzrósł do 50,7 pkt. Zresztą przemysł całej strefy euro był na plusie, PMI dla eurolandu w lipcu wyniósł 50,3 pkt.

- To musiało się przełożyć i nasz wynik – ocenia Adam Antoniak.

Reklama

Polski przemysł łapie wiatr w żagle bo kolejny miesiąc z rzędu rosną zamówienia eksportowe. Ale nie tylko. W lipcu wyraźnie wzrósł wskaźnik zamówień ogółem – co sugeruje, że zaczął odbudowywać się tez popyt w kraju.

- Dlatego można zakładać, że wzrost PMI nie jest jednorazowym incydentem. Tym bardziej, że firmy wyraźnie zwiększyły tzw. ilość pozycji zakupionych. To wskaźnik pokazujący zakupy materiałów służących do produkcji. Po raz pierwszy od bardzo dawna nastąpił jego wzrost powyżej 50 pkt co sugeruje, że przedsiębiorcy przygotowują się do zwiększania produkcji w kolejnych miesiącach – mówi Antoniak.

Grzegorz Ogonek, ekonomista Banku ING zwraca uwagę, że rosnące zamówienia firmy realizują z bieżącej produkcji, a nie z zapasów. I to też, jego zdaniem, wskazuje, że przedsiębiorstwa uznają wzrost popytu za trwały.

- Baliśmy, że ten czerwcowy odczyt, gdy PMI wzrósł do 49,3 pkt, był jakimś jednorazowym wyskokiem. Dane za lipiec oznaczają, że tak nie jest – mówi.

Według ekonomisty Banku ING wzrost produkcji przemysłowej w lipcu mógł wyraźnie przyspieszyć do około 6 proc. w skali roku (w czerwcu było to 3 proc. rdr). Ale ekspert zwraca uwagę, że inne badania koniunktury nie są aż tak optymistyczne. To może oznaczać, że odbicie w gospodarce nie następuje równolegle we wszystkich jej sektorach.

- Niektóre obszary radzą sobie świetnie i może przetwórstwo przemysłowe reprezentowane w badaniach PMI do nich właśnie należy. Szersze wskaźniki koniunktury za lipiec, np. te, które publikowała Komisja Europejska, nie pokazywały aż tak szybkiego ożywienia – mówi Ogonek.

Jest jeszcze jedna rysa na tym obrazie: to informacje o PMI z Chin. Chiński przemysł w lipcu się „zwijał”, indeks wyniósł 47,7 pkt. Tymczasem to popyt z Chin może zdecydować, jak będzie wyglądało odbicie w europejskiej gospodarce w kolejnych miesiącach.

>>> Polecamy: Zmierzch recesji w Europie? Goldman Sachs wieszczy koniec kryzysu