Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek przypomina, że przepis o elastycznym czasie pracy już obowiązywał na początku kryzysu, ale wygasł. Jej zdaniem, powrót do tego rozwiązania to dobry pomysł, który pozwoli firmom sprostać zwiększonym zamówieniom, kiedy się one pojawią. Z drugiej strony, w okresie przestoju, pracownicy będą pracowali mniej.
Ekspert uważa, że przepis jest korzystny również dla zatrudnionych, choć nie wszystkim się on podoba. Według Moniki Kurtek bardziej elastyczne prawo pracy pozwoli przedsiębiorcom nie likwidować stanowisk w okresie spowolnienia.

Nowe przepisy nie podobają się związkowcom. Ich zdaniem, bardziej elastyczne rozliczanie czasu pracy przyczyni się do wzrostu bezrobocia, bo firmy zamiast zatrudniać pracowników, będą mogły łatwiej obciążać zadaniami osoby już zatrudnione.

>>> Czytaj również: Deloitte: coraz mniej etatów, więcej umów cywilnoprawnych

Przewodniczący OPZZ Jan Guz przekonuje, że nowe rozwiązania nie przyczynią się do poprawy sytuacji pracowników. Związkowiec uważa, że nowe przepisy ograniczą liczbę miejsc pracy, ponieważ właściciel firmy będzie mógł rozdzielić dodatkowe obowiązki pomiędzy obecnych pracowników.

Reklama

Szef OPZZ przekonuje, że zmiany mogą niekorzystnie odbić się także na sytuacji samych przedsiębiorców, ponieważ będą oni musieli uporać się z wieloma procedurami administracyjnymi mającymi doprowadzić do zmiany rozliczania czasu pracy. Rozwiązania, które wchodzą dzisiaj w życie są także jedną z przyczyn zaplanowanych na wrzesień związkowych protestów.

Czas pracy będzie mógł być rozliczany w trybie rocznym pod warunkiem, że pracodawca porozumie się ze związkami zawodowymi lub przedstawicielami pracowników. Podobne rozwiązania obowiązywały w tak zwanej ustawie antykryzysowej.