W ciągu ostatniego roku widzieliśmy trzy gwałtowne skoki ceny powyżej 115 USD/baryłkę – wszystkie one doprowadziły do natychmiastowej korekty o co najmniej 10 dolarów. Ponieważ już wygląda na to, że inwestorzy zajmują nadmiernie rozciągniętą długą pozycję netto, rośnie ryzyko kolejnej gwałtownej korekty. Jednak by taki ruch nastąpił, oczywiście konieczne byłoby osłabienie napięć, jak również oznaki, że popyt zaczął maleć – spodziewamy się, że nastąpi to w drugiej połowie września.
Znów widzimy, że na rynki ropy wpływają przede wszystkim napięcia geopolityczne i obawy o to, co będzie dalej. Rynki oczywiście obawiają się faktycznych zakłóceń w dostawach lub ogólnej destabilizacji regionu, gdyż kilku producentów z OPEC stoi po przeciwnych stronach barykady. Doprowadziło to do spekulacji, że cena ropy na krótko powróci do 128 USD lub nawet do szczytu z 2008 r., tj. prawie 150 USD/baryłkę. Taki ruch byłby znowu hamulcem dla globalnego ożywienia gospodarczego, które z trudem przyspiesza. Gospodarki wschodzące już teraz w pełni to odczuwają, biorąc pod uwagę ostrą wyprzedaż, jaką wiele walut rynków wschodzących odnotowało w ostatnich tygodniach w stosunku do dolara.

Wczoraj cena ropy Brent podskoczyła powyżej 117 USD za baryłkę z powodu narastających obaw, że państwa Zachodu mogą zaatakować Syrię. Takie działania mogą doprowadzić do dalszej eskalacji napięć w regionie, gdyż dwóch najważniejszych członków OPEC – Iran i Arabia Saudyjska - popiera przeciwne strony. Gdyby wystąpiły dalsze zakłócenia w dostawach z państw OPEC, mogłyby się pojawić krótkoterminowe skoki cen, pomimo obecnej pory roku, kiedy przewiduje się spadek popytu ze strony rafinerii. Z punktu widzenia faktycznych zakłóceń w dostawach Libia jest w tej chwili najpoważniejszym problemem, gdyż strajki w portach i zamykanie rurociągów spowodowały, że według agencji Reuters dzienne wydobycie spadło teraz do zaledwie 200 000 baryłek dziennie w porównaniu z 1,4 milionami w marcu.
Ponieważ dodatkowo w lecie wystąpiło też kilka innych, niewielkich przerw w dostawach z Morza Północnego, Iraku i Nigerii, sytuacja na rynkach ropy staje się coraz trudniejsza i gdyby nie większa w tym czasie produkcja amerykańska, ceny ropy mogłyby być jeszcze wyższe. Cena ropy Brent doszła do szczytów powyżej 128 USD/baryłkę zarówno w 2011, jak i w 2012 r., co w obu przypadkach wynikało z obaw związanych najpierw z wojną w Libii, po czym z napięciami w okresie, gdy nałożono sankcje na Iran.

Obawy i faktyczne zakłócenia w dostawach, których jesteśmy świadkami obecnie, dorównują tym poprzednim dwóm sytuacjom, ale jak na razie ze względu na wspomniany wzrost wydobycia w USA cena nie podskoczyła, pomimo zaangażowania funduszy hedgingowych, które zajmują obecnie rekordowo duże długie pozycje netto, zarówno w ropie naftowej WTI, jak i Brent.

W miarę jak zbliżamy się do czwartego kwartału, argumentem wspierającym dla podstawowego powodu do zajmowania długich pozycji w ropie naftowej powinna być jedynie premia za ryzyko związane z sytuacją geopolityczną, gdyż sezonowe spowolnienie popytu ze strony rafinerii wraz z przewidywanym wzrostem podaży może poprawić równowagę na rynku ropy w stosunku do tego, co ma miejsce teraz.

Reklama

Podwójne uderzenie w gospodarki wschodzące

Skok cen szczególnie mocno odczuwają gospodarki wschodzące, które już się chwieją z powodu poważnego krachu ich walut. Na wykresie poniżej przedstawiono zachowanie cen ropy wyrażonych w różnych walutach rynków wschodzących w ciągu ostatnich 12 miesięcy. W Indiach koszt ropy naftowej jest obecnie rekordowy, gdyż cena wyrażona w lokalnej walucie wzrosła w tym roku o ponad 30 proc.; obecnie jest ona także o ok. 25 proc. wyższa, niż szczyt dla ceny wyrażonej w dolarach, który miał miejsce w lipcu 2008 r.

W Indonezji również daje się odczuć rosnący koszt importu ropy naftowej oraz utrzymywania hojnego programu dotacji do benzyny i diesla dla ubogich, natomiast Turcja, położona blisko obecnego epicentrum niepokojów, również odnotowała dramatyczny spadek wartości swojej waluty, co doprowadziło do wzrostu ceny ropy wyrażonej w lirze tureckiej o 20 proc.