Tymczasem amerykański prezydent Barack Obama, choć nie musi, postanowił zasięgnąć opinii Kongresu. Zmiana zdania może opóźnić planowaną interwencję o co najmniej tydzień. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się dopiero 9 września, gdy kongresmeni wrócą z wakacji. W nocy z soboty na niedzielę do Kongresu wpłynął wniosek prezydenta Obamy o udzielenie zgody na dzi łania militarne wobec Syrii w celu zapobieżenia kolejnym atakom z użyciem broni chemicznej w tym kraju. W tekście nie ma mowy o kalendarzu działań wojskowych. Po serii pogróżek wysyłanych przez USA w kierunku Damaszku taka decyzja jest pewnym zaskoczeniem.

Zgodnie z ustawą z 1973 r. prezydent USA przez 60 dni ma prawo prowadzić działania militarne za granicą bez zgody kongresmenów. To wystarczająco długo, by zemścić się na Syrii, o ile to siły lojalistów odpowiadają za użycie broni chemicznej. Zwłaszcza że zachodnia interwencja w tym kraju była planowana na maksymalnie dwa, trzy dni i miałaby polegać na wystrzeleniu z okrętów stacjonujących na Morzu Śródziemnych pocisków manewrujących Tomahawk.

Wcześniej z pomysłu ataku na Syrię wycofała się Wielka Brytania. To efekt piątkowego głosowania w Izbie Gmin, która odrzuciła wniosek premiera Davida Camerona o zgodę na interwencję.

Po tym jak Obama zapowiedział zapytanie o zdanie Kongresu, Paryż również zdecydował się na konsultacje w parlamencie. Mają się one odbyć w środę. Z kolei na dziś jest zaplanowane spotkanie premiera Francji Jeana-Marca Ayraulta z przewodniczącymi największych partii politycznych. – Francja nie może rozpocząć interwencji w pojedynkę. Potrzebujemy koalicji – mówił wczoraj w wywiadzie dla radia e urope1 szef MSW Francji Manuel Valls.

Wczoraj „Le Journal du Dimanche” ujawniła tajny raport francuskich służb, które twierdzą, że przy ataku chemicznym, który 21 sierpnia przypuszczono na przedmieścia Damaszku, została wykorzystana sowiecka wyrzutnia rakietowa Grad. Także USA są pewne, że winę za atak ponoszą siły rządowe. Biały Dom twierdzi, że za pomocą sarinu wojska Asada zabiły 1429 osób, z czego 426 stanowiły dzieci.

Eksperci ONZ wciąż analizują próbki przywiezione w środę do Holandii. Badanie może potrwać trzy tygodnie.

Mocne słowa popłynęły w sobotę z Rosji. Przebywający we Władywostoku prezydent Władimir Putin uznał za absurdalną wersję o użyciu gazów bojowych przez siły Asada w sytuacji, kiedy w pobliżu są inspektorzy ONZ. – Jestem przekonany, że to prowokacja. Przeprowadzili ją ci, którzy chcą wciągnąć w syryjską wojnę domową siły zewnętrzne i zdobyć poparcie mocarstw, zwłaszcza USA – stwierdził Putin. Zwrócił się też do USA z żądaniem przedstawienia ekspertom ONZ twardych dowodów w tej sprawie. Nie obeszło się też bez rzucenia kamyczka do ogródka amerykańskiego prezydenta. – Barack Obama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, powinien wziąć pod uwagę potencjalne ofiary swojego ataku na Syrię – oświadczył Putin.

>>> Polecamy: Stratfor: Interwencja USA w Syrii może rozpętać koszmar dżihadu