Premier zażartował, że do obowiązków laudatora należy najczęściej przedstawić osobę nagrodzonego, powiedzieć kilka słów o jego życiorysie, osiągnięciach, lecz że w przypadku Lecha Wałęsy nie będzie musiał tego wszystkiego robić. – Zimą 1979 r. kilku tysiącom zgromadzonych przed bramą stoczni jakiś robotnik zapowiedział, że za rok będzie tutaj stał pomnik. Jestem pewien, że wtedy zaledwie kilkanaście osób wiedziało, kim ów mówca jest – wspominał premier. Oczywiście rok później Pomnik Poległych Stoczniowców już stał, a do znacznie większych tłumów zgromadzonych pod bramą przemawiał lider Solidarności.

Były prezydent następnie wziął udział w moderowanej przez b. premiera i b. przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka debacie z okazji 30-lecia przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie: Doświadczenie „Solidarności” – ślady w pamięci Europy i lekcja na przyszłość.

>>> Czytaj też: Monti: Unia Europejska ma dwóch ojców – Monneta i Wałęsę

Podczas wieczoru Wałęsa był w doskonałym nastroju. W trakcie debaty zabrał głos w kilku różnych kwestiach, m.in. roli mediów społecznościowych w kontroli i rozliczaniu polityków. – Oczekuję, że każdy z polityków będzie miał czipa. Wszystko, co robi, z kim śpi, tam będzie nagrane – żartował lider „S”. – Ja nie będę go szukał, nie będę za nim chodził; jak idą wybory patrzę, czy mnie oszukał. A jeśli tak zrobi, to zakaz kandydowania dla jego i członków jego rodziny na 50 lat – mówił Wałęsa. Anonimowy głos z Sali zasugerował wtedy, ze raczej na 150 lat.

Reklama

Oprócz tego prezydent nawoływał do powrotu do dialogu w Komisji Trójstronnej. Wyraził jednak zmartwienie stanem demokracji w Polsce, zwracając uwagę na niski udział w wyborach na różnych szczeblach a także ekonomiczne nierówności i problem z redystrybucją narodowego bogactwa.