Ostatnie, kilkudniowe wzrosty na światowych giełdach dowodzą wiary inwestorów w porozumienie prezydenta Baracka Obamy z republikanami w sprawie amerykańskiego budżetu. Sprawa musi się wyjaśnić w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin. – Inwestorzy liczą, że sytuacja będzie rozwiązana do 17 października, bo na ten dzień przypadają większe płatności z tytułu ubezpieczeń społecznych – twierdzi Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający City Index na Europę.
– Czarnego scenariusza nikt nie bierze pod uwagę. Jego prawdopodobieństwo jest minimalne, ponieważ wszyscy mają świadomość, że konsekwencje byłyby ogromne – ocenia Tomasz Matras, zarządzający z Union Investment TFI. Wskazuje, że pierwszym efektem mogłyby być obniżka ratingu USA i spadki amerykańskich i światowych indeksów nawet o kilkanaście procent.
>>> Czytaj też: USA coraz bliżej niewypłacalności. Fitch grozi cięciem ratingu
– Brak porozumienia zawiesza obsługę długu, co oznacza dużo poważniejsze konsekwencje niż po upadku Lehman Brothers – mówi Krzysztof Stępień, dyrektor inwestycyjny Opera TFI. Bankructwo Lehman Brothers rozpoczęło ostrą fazę światowego kryzysu finansowego.
Specjaliści zwracają uwagę, że czarny scenariusz odbiłby się na zasobności portfeli nie tylko inwestorów z USA, lecz także krajowych funduszy. Traciłyby zarówno fundusze dłużne, jak i akcyjne. W tej ostatniej grupie narażone byłyby podmioty inwestujące w małe i średnie spółki. – To właśnie akcje takich firm ostatnio najbardziej rosły, a poza tym tu jest stosunkowo najmniejsza płynność – uzasadnia Stępień.
Nadzieje rynków na rozwiązanie kryzysu budżetowego w USA w ostatnich dniach sprzyjały funduszom, głównie akcyjnym. Najlepsze zyskały ponad 5 proc. A wykorzystujący dźwignię finansową Quercus lev nawet ponad 10 proc.
– Ogłoszenie niewypłacalności USA, które uderzyłoby we wszystkie światowe rynki akcji i obligacji, to dziś ekstremalny, katastroficzny scenariusz – zaznacza Wardyn. Wyjaśnia, że w takiej sytuacji rosłyby rentowność amerykańskich papierów dłużnych oraz koszt kredytów, w tym m.in. hipotecznych. To osłabiłoby popyt wewnętrzny i w efekcie w USA wróciłaby recesja. W konsekwencji zagrożone byłyby inne światowe rynki, w tym główni kredytodawcy USA, czyli Chiny.
– Misternie realizowany od kilku lat plan wspierania amerykańskiej gospodarki przez bank centralny ległby w gruzach. Inwestorzy na rynkach akcji wyprzedawaliby wszystko i żaden rynek akcji nie uchroniłby się przed krachem. Wyjście z recesji byłoby bardzo długotrwałe i skomplikowane, bo banki centralne nie miałyby amunicji do wspierania gospodarek i rynków – podsumowuje dyrektor z City Index.
A co w optymistycznym scenariuszu? Zdaniem Tomasza Matrasa porozumienie będzie oznaczać cięcia wydatków amerykańskiego rządu. To spowolni wzrost PKB i zmusi bank centralny do utrzymywania luźnej polityki pieniężnej. – To pozytywny scenariusz dla rynków, szczególnie określanych jako wschodzące, i w średnim terminie będzie stymulować giełdowe wzrosty – dodaje ekspert z UI TFI.