Według amerykańskich mediów tylko w styczniu tego roku Agencja Bezpieczeństwa Narodowego monitorowała 124 miliardy 800 milionów rozmów telefonicznych na świecie. Większość z nich wykonano z krajów Bliskiego Wschodu. Najwięcej z Afganistanu - 22 miliardy, Pakistanu 13 miliardów oraz Arabii Saudyjskiej i Iraku - po niespełna 8 miliardów. I choć nie jest tajemnicą, że USA monitorują połączenia telefoniczne na świecie, skala tego zjawiska może być zaskakująca.

Wczoraj prezydent Barack Obama musiał się tłumaczyć przed Angelą Merkel po doniesieniach tygodnika "Der Spiegel", że amerykański wywiad mógł podsłuchiwać rozmowy telefoniczne kanclerz Niemiec. Według rzecznika Białego Domu Jaya Carney'a amerykański prezydent zapewnił, że USA nie inwigilują i nie będą inwigilować szefowej niemieckiego rządu. Carney nie odpowiedział jednak na pytanie, czy taka inwigilacja miała miejsce w przeszłości.

>>> Polecamy: W walce z inwigilacją nie pomogą nam ani państwo, ani korporacje

Włoski rząd bagatelizuje kwestię ewentualnego podsłuchiwania rozmów swoich obywateli przez wywiad amerykański. Władze w Rzymie zdają się zadowalać ogólnikowymi wyjaśnieniami Waszyngtonu. Premier Enrico Letta rozmawiał o sprawie podsłuchu z przebywającym w Rzymie amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerrym. Na żądanie wyjaśnień, gość wyraził wolę współpracy i powtórzył zapewnienie Baracka Obamy, że trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy zagwarantowaniem bezpieczeństwa państwa i uszanowaniem prawa obywateli do prywatności.

Reklama

Jak na razie wysunięte przez głównego inspektora ochrony danych osobowych żądanie weryfikacji, czy i we Włoszech doszło do jej naruszenia, przyniosło jedynie przesłuchanie wiceministra spraw wewnętrznych przez parlamentarną komisję nadzorującą służby specjalne. Jej członkowie dowiedzieli się, że nie ma dowodów na to, aby rozmowy telefoniczne włoskich abonentów między sobą i z abonentami ze Stanów Zjednoczonych były podsłuchiwane.