Biorąc pod uwagę spadki, do tego właśnie sprowadzała się wczorajsza reakcja na najnowszą decyzję amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

Wyciągając z oświadczenia to, co najważniejsze można stwierdzić, że w porównaniu z komunikatem z zeszłego miesiąca zasadniczo nie zmieniono sformułowań, oprócz dosłownie jednego czy trzech wyrazów. Jednak wyłącznie na tej podstawie większość uznała, że Fed przygotowuje się teraz do niemal natychmiastowego ograniczenia QE, a niektórzy zaczęli się spodziewać tego ruchu już w grudniu. Głupcy.

A tak naprawdę mamy do czynienia z drobnostką zwaną powrotem do średniej. Po prostu. DXY wraca do normy, nie na jakąś wielką skalę, ale w stopniu wystarczającym, by doprowadzić go z powrotem do czegoś na kształt średniej. Nie jest to ruch oparty na danych fundamentalnych czy ekonomicznych, ani też nie zależy on od tego, z której strony wieje wiatr. Jest to raczej prosta zasada fizyczna, na rynku walutowym określana mianem „huśtawek i karuzeli”.

Tylko trwały przełom i zamknięcie notowań powyżej wspomnianej średniej zaneguje niedawną tendencję do sprzedawania USD i ogólnych spadków. Jednak podobnie, jak w ciągu ostatnich trzech tygodni, rynek znajdzie powód, by znów sprzedawać „zielonego”, choćby po to (jak wspominałem tu kilka razy w ostatnim czasie), by na zakończenie roku umocnić coś w rodzaju trendu, na fali którego będzie można wygenerować jeszcze trochę współczynnika alfa.

Reklama

Poza tym trzeba zauważyć, że dziś mamy koniec miesiąca, więc tak jak zawsze, przepływy w ciągu dnia mają tendencję do zaciemniania ogólnego obrazu i dają raczej okropne zmiany na wykresach, przez co charakter zachowania cen jest nieco zagmatwany.

Przechodząc do innych kwestii, Reserve Bank of New Zealand oraz Bank of Japan pozostawiły stopy i politykę bez zmian, a żadne z towarzyszących temu oświadczeń nie odbiegało zbytnio od oczekiwań. Wyjątkiem był szef RBNZ, Graeme Wheeler, który napomknął, że owszem, można się spodziewać podwyżki stóp gdzieś w przyszłym roku. Jednak ta wzmianka nie była taka mocna...

Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, moim zdaniem EUR/USD odnajduje bazę w okolicach 1,3650, natomiast wzrosty będą trudną sprawą ze względu na analizowanie wydarzeń ostatniej nocy.

GBP/USD też trochę zawraca do średniej i spogląda na 1,5980/50, chociaż moim zdaniem takie poziomy to już będzie krok za daleko, jeśli chodzi o dzień dzisiejszy. Możliwość wzrostów również jest ograniczona, powinny się one zatrzymać w okolicach 1,6050/70.

AUD/USD będzie dla większości zagadką, ale znowu, ze względu na kolejne opcje wygasające w okolicach poziomu 0,9500 para ta powinna być nadal uwięziona w tych okolicach.

USD/JPY ponownie zmierza w dół, a gra na przekór zwyżkom będzie zdecydowanie dobrym rozwiązaniem, gdy takie okazje się pojawią.

Obserwujący CHF/JPY powinni się uśmiechać, gdyż cały czas obowiązuje przedział wahań i chociaż obecnie jesteśmy mniej więcej w jego połowie, kupowanie przy drobnych spadkach poniżej 108,50 znowu wygląda na przyzwoitą strategię.

Kaski włóż! I powodzenia!