"Rosja ma ostrzejsze od unijnych normy kontroli, dlatego czasem pojawiają się ostrzeżenia. Jednak Rosja jest naszym trzecim największym partnerem w handlu produktami rolno-spożywczymi, a to oznacza, że chce je mieć na swoim rynku" - powiedział Kalemba, cytowany na stronie internetowej resortu.

Według głównego inspektora ochrony roślin i nasiennictwa Tadeusza Kłosa, w przypadku polskich produktów nie ma właściwie mowy o problemach dotyczących organizmów kwarantannowych, gdyż polskich przesyłek zatrzymanych na granicy z tego powodu, w ciągu ostatnich 2 lat było zaledwie 21 na ogólną liczbę ponad 100 tysięcy.

>>> Czytaj też: Unia Europejska zawiesza import cytrusów z RPA

Równocześnie Rosja w ciągu ostatnich trzech lat zwiększyła import towarów roślinnych z Polski z 419 tys. ton w całym roku 2011 do 851 tys. ton w ciągu trzech kwartałów br. roku. Z tej ilości aż 565 tys. ton stanowiły świeże jabłka, które są - jak podkreśla Kalemba - absolutnym hitem eksportowym do naszego wschodniego sąsiada.

Reklama

Minister wyjaśniał, że wobec bardzo dobrych danych dotyczących handlu z Rosją i zaufania, jakim cieszą się tam polskie produkty, problemem, z jakim najczęściej borykają się nasi eksporterzy jest przede wszystkim administracja i wymagania Rosjan dotyczące dokumentacji sprzedawanych towarów.

>>>> Czytaj też:Ceny mleka biją rekordy. Przetwórcy przecierają eksportowy szlak

W ub. tygodniu agencja Itar-Tass podała, powołując się na Federalny Nadzór Weterynaryjny i Fitosanitarny (Rosselkhoznadzor), że Rosja może wprowadzić zakaz wwozu płodów rolnych z Polski.