Według Komisji, wszystkie dwustronne porozumienia dotyczące projektu są niezgodne z unijnymi przepisami. Dotyczy to umów podpisanych przez Rosję oraz Serbię i sześć unijnych państw: Bułgarię, Węgry, Grecję, Słowenię, Chorwację i Austrię.
Gazprom utrzymuje, że umowy dotyczące budowy Gazociągu Południowego były „znane od lat”. Innego zdania jest Komisja Europejska. Bruksela przyznaje, że część tych porozumień była dostępna na stronach rządowych poszczególnych państw, ale nie wszystkie. Dlatego ze swoją ostateczną decyzją w tej sprawie czekała na resztę umów.
„Oficjalnie otrzymaliśmy wszystkie porozumienia dopiero w lutym tego roku. W sierpniu zakończyliśmy analizę, dotyczącą tego, co jest niezgodne z prawem i co musi być renegocjowane, a następnie przesłaliśmy nasze opinie do krajów członkowskich” - wyjaśniła rzeczniczka Komisji Europejskiej Marlene Holzner.
Obiekcje Komisji dotyczą zasad trzeciego pakietu energetycznego. Chodzi o zasady, zgodnie z którymi jeden koncern nie może być zarówno producentem gazu, jak i właścicielem gazociągu, dostęp do infrastruktury przesyłowej musi być konkurencyjny, a system taryf ustalany przez niezależnego operatora.
W świetle obecnych porozumień uprzywilejowaną pozycję ma Gazprom. Władze koncernu uważają jednak, że wciąż są w stanie uzyskać wyłączenie z unijnych przepisów, podobnie jak miało to miejsce w przypadku gazociągu Nord Stream. Bruksela zaprzecza jednak, aby w tej sprawie został złożony formalny wniosek.
>>> Polecamy: KE: umowy dot. South Stream sprzeczne z unijnym prawem