Brak informacji o cenach sprawia, że gdy zakończy się wreszcie budowa regionalnych sieci szerokopasmowych, może nie być wielu chętnych, aby się do nich podłączyć.
W przypadku światłowodów kładzionych za pieniądze Unii Europejskiej obowiązuje zasada otwartości infrastruktury. Oznacza to, że sieć jest dostępna i mogą z niej korzystać na tych samych zasadach wszyscy operatorzy, którzy zdecydują się świadczyć klientom usługi internetowe. Problem w tym, że aby lokalny dostawca zaplanował swoją „ostatnią milę”, musi najpierw wiedzieć, ile zapłaci operatorowi za dostęp do światłowodu.
– Jeśli firma buduje sieć dostępową od podstaw, musi znać ceny, które sama zapłaci za korzystanie ze światłowodu, co najmniej z dwuletnim wyprzedzeniem – tłumaczy Paweł Koryl, prezes firmy Skyware, świadczącej usługi dostępowe na Podkarpaciu. Dodaje, że tyle czasu potrzeba, aby przygotować biznesplan i zrealizować inwestycję.
Do tej pory spośród ponad 20 operatorów, którzy będą zarządzali 17 wojewódzkimi sieciami regionalnymi, tylko Orange przedstawił ofertę hurtową dostępu do części budowanej przez siebie infrastruktury w województwach lubuskim i pomorskim. Za dzierżawę 100 km łącza o przepustowości 150 Mb/s trzeba będzie zapłacić miesięcznie ponad 1484 zł, a za łącze 10 Gb/s nieco ponad 2280 zł.
Reklama
>>> Rząd chce zwiększyć dostęp do szybkiego internetu w Polsce Zwiększenie dostępu do szybkiego Internetu i stworzenie sprawnego systemu informacyjnego państwa - to główne cele trzech programów przyjętych przez rząd.
– W pozostałych województwach nie są znane szczegółowe warunki, na jakich infrastruktura ta będzie udostępniana. Brak takich zasad i oferty odsuwa w czasie możliwość faktycznego skorzystania z węzłów sieci regionalnej, które w przeciwnym przypadku pozostaną urządzeniami bezużytecznie stojącymi w polu – twierdzi Paweł Kowal, dyrektor zarządzania inwestycjami w Orange Polska.
Anna Streżyńska, która wczoraj objęła stanowisko prezesa Wielkopolskiej Sieci Szerokopasmowej, budującej strukturę szkieletową w Wielkopolsce, uważa, że opóźnienia w określaniu cen dostępu szkodzą zarówno lokalnym dostawcom internetu, jak i samym operatorom regionalnym. – Jeśli ktoś buduje infrastrukturę, aby podłączyć do niej klientów, to wcześniej się rozgląda, kto w pobliżu sprzedaje dostęp do światłowodu i ile to kosztuje – tłumaczy Streżyńska. Dodaje, że jeżeli oferta samorządów będzie ogłoszona za późno lub ceny będą zbyt wysokie, może się spełnić obawa, że kable kładzione przez samorządy nie wypełnią się ruchem, bo przedsiębiorcy zdecydują się podłączyć gdzie indziej.
Odrębną kwestią jest to, czy oferta ogłoszona przez Orange jest na tyle atrakcyjna, by zachęcić dostawców do zainwestowania w sieci dostępowe. Paweł Żytecki, dyrektor ds. zarządzania produktami, projektami i strategią regulacyjną w Netii, uważa, że zaproponowane przez Orange ceny dzierżawy światłowodów są rynkowe, a to, czy lokalni dostawcy internetu będą chcieli z oferty skorzystać, zależy także od dodatkowych opłat, których żąda operator. Te, zdaniem Żyteckiego, są zbyt wysokie, wręcz zaporowe.
>>> Wydajemy miliardy złotych na szerokopasmowe infostrady. Jednak nawet po ich wybudowaniu wielu Polaków nadal nie będzie miało dostępu do stacjonarnego szybkiego internetu. W Polsce szybka sieć nie dotrze do wszystkich