Pismo, które zaprezentował rosyjski dyplomata datowane jest na sobotę, 1 marca 2014 roku.

Według Czurkina, pisemna prośba Janukowycza miała być jednym z argumentów, które zaważyły na tym, że Władimir Putin poprosił Radę Federacji o zgodę na wprowadzenie wojsk na Ukrainę. Gdy obalony prezydent Ukrainy w ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej mówił o tym, że czeka na reakcję Władimira Putina, nikt nie zdawał sobie sprawy, że chodzi o interwencję zbrojną.

Wiadomo jednak było, że Rosja traktuje Janukowycza jak legalnego prezydenta. Podkreślali to w swoich wypowiedziach: premier Dmitrij Miedwiediew i minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Jednak dopiero, gdy rosyjski ambasador przy ONZ zacytował pismo obalonego prezydenta do Władimira Putina, wszyscy dowiedzieli się o jego roli w wydaniu przez Radę Federacji zgody na użycie rosyjskich wojska, na Ukrainie.

"Pod wpływem krajów zachodnich, (na Ukrainie) dochodzi do aktów terroru i przemocy. Ludzie są prześladowani z powodów politycznych, a także ze względu na język, jakim się posługują. Dlatego zwracam się do prezydenta Rosji, pana Putina, o użycie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w celu przywrócenia praworządności, spokoju, porządku i stabilizacji oraz obrony ukraińskiego społeczeństwa" - taki cytat z listu Janukowycza do Putina odczytał na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ ambasador Czurkin.

Reklama

Dyplomata podkreślił, że Moskwa uważa za konieczne wypełnienie porozumień z 21 lutego, co będzie oznaczało przywrócenie legalnej władzy na Ukrainie. Witalij Czurkin poinformował także członków Rady Bezpieczeństwa ONZ o przypadkach prowokacji, stosowanych wobec żołnierzy Floty Czarnomorskiej, stacjonujących w Sewastopolu na Krymie.

Wiktor Janukowycz uważa się za pełnoprawnego prezydenta Ukrainy i nie uznaje nowych władz w Kijowie.