Stopy procentowe wzrosły już po raz drugi w ciągu dwóch miesięcy. A rubel nieustannie traci na wartości. Inwestorzy pozbywają się kolejnych rosyjskich aktywów. Rośnie też cena zaciąganych przez Rosjan pożyczek. Zdaniem banku "niestabilna sytuacja międzynarodowa " godzi w produkcję i inwestycje w Rosji. Z tym zdaniem muszą zgodzić się przedsiębiorcy, zdaniem których Rosja nie zdołała odciąć kuponów od zorganizowanych niedawno zimowych igrzysk olimpijskich.

- Soczi było świetnym wydarzeniem, którego przez kryzys ukraiński nie udało się jednak zmonetyzować. Co gorsza, sytuacja rozwija się w niebezpiecznym kierunku. Ostatnie 48 godzin przyniosło kolejne niepokojące doniesienia - twierdzą przedstawiciele banku centralnego.

Reklama

Tymczasem, Moskwę czekają kolejne sankcje, które raczej nie pomogą rosyjskiej gospodarce. Zachód wywiera ekonomiczną presję, jednak chce też rozmawiać.

- Konsekwentnie podnosimy koszty, które Rosja musi płacić za swoje działania. Jednocześnie, pozostawiamy im możliwość zmiany obranego kierunku. Sobie pozostawiamy w zanadrzu kilka narzędzi, po które sięgniemy, jeśli w kolejnych dniach i tygodniach sytuacja będzie eskalować - twierdzą przedstawiciele banku centralnego.

Agencja ratingowa S&P obniżyła ocenę rosyjskiej gospodarki i zastrzegając, że może obniżyć ją jeszcze bardziej, co znacznie podniesie koszty kredytu. Eksperci nie wykluczają recesji.
"Niepewność wzrosła, przedstawiciele biznesu odczuli to natychmiast. To cios dla gospodarki mojego kraju."

I choć kryzys ukraiński ma lokalne znaczenie, jego skutki gospodarcze może zachwiać światową gospodarką. Szczególnie, jeśli mocno wzrosną ceny energii.

"Jeśli strony będą przerzucać się sankcjami otrzymamy ogólnoświatową recesję. Inwestorzy zaczną sprzedawać akcje. Ich ceny spadną bardzo gwałtownie. A ceny energii poszybują."
Pytanie, czy rosyjski prezydent Władimir Putin bierze to w ogóle pod uwagę.

>>> Ukraina nie akceptuje podwyżki Gazpromu. Skieruje sprawę do Trybunału. Czytaj o problemach rosyjskiego potentata gazowego