Dyplomata stwierdził, że oświadczenia w tej sprawie służb prasowych Białego Domu budzą niesmak. Dziś USA ogłosiły kolejne sankcje wobec siedmiu rosyjskich biznesmenów i 17 firm.

Na amerykańskiej „czarnej liście” znaleźli się między innymi współpracownicy i znajomi prezydenta Władimira Putina. Sankcje dotkną szefa Rosnieftu Igora Sieczyna oraz bankowców: Giennadija Timczenkę, Arkadija i Borysa Rotenbergów, a także bank „Rossija”. Komentując wprowadzenie sankcji wiceszef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Riabkow stwierdził, że „koledzy w Waszyngtonie wykazali się pełnym niezrozumieniem procesów zachodzących na Ukrainie”.

Rosyjski dyplomata uznał, że Waszyngton stracił poczucie rzeczywistości i „zmierza do zaostrzenia kryzysu”. W jego opinii, USA wspiera te ukraińskie siły, które nie są w stanie zapoczątkować konstytucyjnych reform, ale prowadzą do kolejnych starć.

Wypowiedzi rosyjskiego MSZ wyraźnie nawiązują do marcowej wypowiedzi Angeli Merkel, która zarzuciła Putinowi utratę kontaktu z rzeczywistością.

Reklama

Kolejna "zimna wojna"?

Rosjanie potępiają sankcje i mówią o powrocie do Zimnej Wojny. Dziś kary na rosyjskich obywateli i rosyjskie przedsiębiorstwa nałożyły osobno Stany Zjednoczone i Unia Europejska.

Wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow potępił zwłaszcza te amerykańskie, które były bardziej dotkliwe. W komunikacie na stronie rosyjskiego MSZ czytamy, że sankcje jednego tylko państwa wobec cudzoziemców są z zasady nielegalne i niezgodne z prawem międzynarodowym.

Według dyplomaty cytowanego przez Reutera, amerykańskie retorsje są oparte na "całkowicie zaburzonej" interpretacji wydarzeń w Rosji i na Ukrainie. Jego zdaniem, ukaranie przedsiębiorstwa to powrót do czasów Zimnej Wojny.

>>> Biały Dom poinformował o nowych sankcjach dla Moskwy za działania na Ukrainie. Na czarnej liście USA znajduje się m.in. 17 firm powiązanych z Władimirem Putinem oraz osoby prywatne. Czytaj dalej o problemach gospodarczych Rosji