Stany Zjednoczone rozważają podjęcie bezpośrednich rozmów z Iranem na temat sytuacji w Iraku. Amerykanie przygotowują się też do ewentualnego użycia sił zbrojnych przeciwko islamistom. Do Zatoki Perskiej wpłynął kolejny amerykański okręt wojenny.

O Iraku przy okazji wiedeńskich rozmów o programie jądrowym

Amerykanie i Irańczycy mają w tym tygodniu prowadzić negocjacje w sprawie irańskiego programu jądrowego. Przedstawiciele amerykańskiego Departamentu Stanu informują jednak, że tematyka prowadzonych w Wiedniu rozmów może zostać rozszerzona o Irak. Możliwości współpracy z Amerykanami nie wyklucza także prezydent Iranu Hassan Rouhani.
Stany Zjednoczone wzmacniają obecność wojskową w Zatoce Perskiej.

W kierunku Iraku płynie od soboty lotniskowiec USS George H.W. Bush w eskorcie dysponujących zdalnie sterowanymi rakietami krążownika USS Philipine Sea oraz niszczyciela USS Truxtun. Dziś Pentagon poinformował o skierowaniu do Zatoki Perskiej okrętu desantowego USS Mesa Verde z 550 żołnierzami piechoty morskiej i samolotami pionowego startu MV-22 Osprey.

Reklama

Biały Dom wyklucza przeprowadzenie operacji lądowej w Iraku. Prezydent Barack Obama rozważa jednak ataki z powietrza na pozycje islamskich ekstremistów.

>>> Czytaj także: Sierakowska: Znaczenie Iraku na globalnym rynku ropy

Rośnie groźba wojny domowej w Iraku

Setki szyitów odpowiedziały na apel jednego z najbardziej wpływowych duchownych i chcą wziąć udział w walce z islamistami na północy kraju. Od kilku tygodni wywodzące się z Al-Kaidy sunnickie oddziały zdobywają kolejne miasta i zapowiadają marsz na Bagdad. Specjaliści twierdzą, że Irakowi grozi rozpad.

Setki uzbrojonych szyitów zgromadziły się na policyjnych posterunkach w Bagdadzie. Odpowiedzieli na apel ajatollaha Alego al-Sistani, by wziąć do ręki broń i walczyć z wrogiem. - Nasz lider wezwał do dżihadu i jesteśmy gotowi. Nie chcemy pieniędzy, zostawiliśmy wszystko, co mamy, nasze rodziny i chcemy wziąć udział w dżihadzie - mówił jeden z mężczyzn.

Sunniccy rebelianci przejęli jak dotąd kontrolę nad Faludżą, Tikritem, Mosulem i miastem Tal Afar. Iracka rządowa armia skutecznie powstrzymuje ich przed marszem na Bagdad, ale jak mówił Marcin Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, rebelianci są bardzo dobrze zorganizowani. Część z nich jeszcze niedawno walczyła w Syrii. - To są zarówno dawni obywatele syryjscy jak i Irakijczycy - mówił ekspert. "Są bardzo dobrze zorganizowani. To organizacja, która ma plan utworzenia kalifatu wyznaniowego".

Sunnici stracili władzę z obaleniem Saddama Husajna

Sunnici, którzy są w szeregach rebeliantów, za czasów Saddama Husajna byli w Iraku u władzy. Po obaleniu dyktatora rządy przejęła jednak większość szyicka, a sunnici skarżyli się na prześladowania. Po ostatnich wydarzeniach wśród ekspertów powróciła dyskusja o tym, czy Irak stanął już na krawędzi rozpadu.

Obie strony oskarżają się o brutalność i zbrodnie wojenne. Wczoraj w Internecie pojawiły się zdjęcia z prawdopodobnych egzekucji, dokonanych przez sunnickie bojówki na szyickich żołnierzach w Tikricie. Śmierć miało ponieść ponad półtora tysiąca osób.

Tymczasem Stany Zjednoczone rozważają ataki na obozy rebeliantów z użyciem dronów. Waszyngton chce też rozmawiać w tej sprawie z Iranem, najważniejszym sojusznikiem rządu w Bagdadzie. Irański prezydent nie wykluczył współpracy.

>>> Czytaj także: Kolejna ważna instytucja obniża prognozy wzrostu dla największej gospodarki świata