Cześć niemieckich komentatorów spodziewa się, że po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie rząd w Berlinie zaostrzy kurs wobec Rosji. Szef dyplomacji Niemiec zapowiada, że na dzisiejszym spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych trzeba będzie zwiększyć presję na Moskwę.

Angela Merkel od miesięcy powtarza, że konflikt na wschodzie Ukrainy trzeba rozwiązać na drodze politycznej. Niemiecka kanclerz mówiła niedawno, że w tej sprawie nie ma żadnej rozsądnej alternatywy. Komentatorzy oceniają jednak, że nie obejdzie się bez korekty niemieckiej polityki wobec Rosji, która do tej pory była relatywnie miękka.

>>> Czytaj też: Polska ma 100 mld zł na modernizację armii. Ale najwyraźniej się nie spieszy

Niemieckie media przypominają, że przywódcy Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii w niedzielę opowiedzieli się za zaostrzeniem sankcji wobec Moskwy. O tym, że trzeba zwiększyć presję na Rosję mówił wczoraj szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Minister ostro skrytykował separatystów za ich postępowanie po katastrofie malezyjskiego samolotu. Dodawał, że wciąż nie widać, aby Rosja próbowała wpłynąć na rebeliantów.

Reklama

>>> Czytaj też: Czy Europa sięgnie po obosieczny miecz? Cameron przekonuje do sankcji trzeciego stopnia

Dziś ważne decyzje

Dziś dowiemy się czy będą kolejne sankcje Unii Europejskiej wobec Rosji po katastrofie malezyjskiego samolotu. W Brukseli spotykają rano się ministrowie spraw zagranicznych. Wczorajsza narada ambasadorów nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć. Według wstępnych analiz i dowodów maszynę zestrzelili prorosyjscy separatyści dozbrajani przez władze na Kremlu. Moskwa z kolei zrzuca winę na Ukrainę.

W sprawie surowszych kar na Rosję unijne kraje wciąż są podzielone. Polska, kraje bałtyckie, Wielka Brytania i Szwecja chcą zaostrzenia sankcji. Pozostałe państwa, zwłaszcza te które prowadzą interesy z Rosjanami, do tej pory były niechętne. - Europa musi poważnie myśleć o swoim bezpieczeństwie - mówił wczoraj minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Z kolei premier Wielkiej Brytanii David Cameron podkreślał, że Unia tym razem powinna być bardziej stanowcza. - Musimy przeciwstawić się Rosji i zakończyć konflikt na Ukrainie, zanim zginą kolejni, niewinni ludzie - mówił brytyjski premier i opowiedział się za nałożeniem sankcji gospodarczych, czyli między innymi za wstrzymaniem importu surowców energetycznych z Rosji. Mowa jest także o embargu na dostawy broni.

O tej możliwości dyskutowali też wczoraj unijni ambasadorowie ale zakończyli spotkanie bez uzgodnień. Z informacji Polskiego Radia wynika, że Unia jest gotowa rozmawiać o sankcjach, ale tych wcześniej uzgodnionych, jeszcze przed katastrofą i może je co najwyżej przyspieszyć, a nie zaostrzyć. Na środowym szczycie europejscy przywódcy ustalili, że wpiszą na czarną unijną listę rosyjskich oligarchów oraz dopiszą firmy wspierające władze na Kremlu. Ministrowie mogą zaostrzyć ton. Wiele będzie zależało od stanowiska Holandii, która straciła najwięcej obywateli w katastrofie.