Tegoroczna dziura w państwowej kasie teoretycznie ma co prawda wynieść 47,5 mld zł, ale eksperci sądzą, że biorąc pod uwagę dotychczasowe niezłe wykonanie budżetowego planu w rzeczywistości będzie o jakieś 10-12 mld zł mniejsza. Gdyby więc dłużnicy podatkowi spłacili swój dług problem deficytu zupełnie by zniknął.

Statystyki podatkowego długu, jakie publikuje Ministerstwo Finansów nie obejmują wszystkich dłużników. To jedynie podmioty gospodarcze, których łączne zaległości wobec fiskusa z tytułu różnych podatków i opłat przekraczają milion złotych. Na koniec ubiegłego roku takich spóźnialskich było 6921. W porównaniu z rokiem wcześniej liczba dłużników zwiększyła się o niemal 15 proc. i był to jeden z najgorszych wyników ostatniego dziesięciolecia. Gorzej było tylko w 2012 roku, gdy niepłacących podatków przedsiębiorców przybyło o prawie 18 proc.

Jeszcze gorzej wypada porównanie wielkości narastającego długu. Na koniec 2013 r. tzw. zaległości wymagalne wraz z odsetkami wynosiły 40,7 mld zł. To o aż o 23,5 proc. więcej niż na koniec 2012 roku. Tak dużego rocznego zwiększenia długów nie było od 2003 roku – czyli od momentu, od którego MF publikuje statystyki. Kwota długu bez uwzględnienia odsetek urosła w ciągu roku aż o 28,6 proc.

Jarosław Neneman, dziś doradca prezydenta, niegdyś wiceminister finansów odpowiedzialny za podatki mówi, że wzrost liczby dłużników i wielkości samych długów może być skutkiem nadużyć w VAT, z którymi administracja podatkowa walczy w ostatnich latach. Ministerstwo nie podaje dokładnej struktury długów, ale w ciemno można zakładać, że większość z nich to niezapłacony VAT. To wniosek na podstawie innych danych, o zaległościach budżetowych. Według stanu na koniec 2013 roku wynosiły one w sumie ponad 36 mld zł. Z tego aż 21 mld zł to był zaległy VAT, na drugim miejscu (6,6 mld zł) znalazła się akcyza.

Reklama

- Te przestępstwa vatowskie rozpętały się na dużą skalę. To, że jest większa liczba ujawnionych dłużników paradoksalnie nie musi złą informacją, bo równie dobrze może oznaczać, że aparat skarbowy lepiej sobie radzi z identyfikacją oszustów – mówi Neneman.

>>> Czytaj też: Zwiększy się kwota wolna od podatku. Ile na tym zyskamy?

Resort finansów doskonale zdaje sobie sprawę, że problem podatkowego zadłużenia narasta. A liczby dotyczące długów nienajlepiej wyglądają na tle budżetowych kłopotów 2013 roku (budżet trzeba było nowelizować ze względu na dużo gorsze od planowanych wpływy z podatków, zwłaszcza z VAT). MF zamierza przejść do kontrofensywy wykorzystując przy tym strategię kija i marchewki. Kijem ma być publiczny rejestr dłużników – ma to piętnować nie płacących podatki i utrudniać im działalność gospodarczą na bardzo podobnej zasadzie, jak wpisy długów komercyjnych do biur informacji gospodarczych. Marchewką zaś będzie system przywilejów, jakim resort chce obdarzyć rzetelnych podatników rozliczających się z fiskusem na czas.

- Nie wiem, czy to zadziała. Z pewnością uczciwym to nie zaszkodzi. Czy uderzy w oszustwa? Raczej ich nie wyeliminuje, bo ich mechanizm zwykle jest taki, że te firmy szybko powstają i szybko znikają. Jednym pomysłem problemu się raczej nie rozwiąże – ocenia Jarosław Neneman.

>>> Czytaj też: Europejska recepta na kryzys? Zwiększyć podatki