Takie wnioski wynikają z raportu koncernu energetycznego RWE przedstawionego w Sejmie.

Filip Thon prezes RWE Polska przekonywał posłów sejmowej nadzwyczajnej komisji do spraw energetyki, że dzięki spadającym cenom nowych technologii konsumenci nie powinni zobaczyć na swoich rachunkach gigantycznych podwyżek. - Ceny długoterminowo na rynku mogą być stabilne. Jednak w krótkich okresach mogą one się zmieniać. My kupujemy energię na giełdzie i to rynek hurtowy decyduje ostatecznie o rachunkach Kowalskiego - tłumaczy prezes RWE.

W ostatnim czasie koszty zakupu prądu na Towarowej Giełdzie jednak wzrosły o 10 procent. Prezes RWE zastrzega, że koncern jeszcze nie podjął decyzji, czy będzie wnioskował o zmianę taryfy na przyszły rok. Taką decyzję każdorazowo musi zaakceptować Urząd Regulacji Energetyki. URE już w ubiegłym miesiącu zablokował podwyżki cen prądu (chodziło o opłatę dystrybucyjną) proponowane przez cztery zakłady energetyczne.

Analitycy koncernu twierdzą, że w przyszłości nad Wisłą wzrośnie znaczenie energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. Wynika to z unijnej polityki energetyczno-klimatycznej. Chodzi o propozycję Komisji Europejskiej, aby Wspólnota do 2030 roku obniżyła emisję dwutlenku węgla o 40 procent poniżej poziomu z początku lat 90. O tym za trzy tygodnie mają rozmawiać przywódcy państw unijnych na szczycie w Brukseli. Premier Ewa Kopacz deklarowała ostatnio kilkukrotnie, że rząd nie zgodzi się na takie cele unijnej polityki energetyczno-klimatycznej, które wpłynęłyby na wzrost cen energii.

Reklama