Poniedziałek na rynku walutowym rozpoczynamy w okolicach 1,27 na parze eurodolar i 4,185 na parze eurozłoty po tym jak ostatni dzień ubiegłego tygodnia nie wniósł nic nowego do ogólnego postrzegania rynku. Piątkowy kalendarz makroekonomiczny pozbawiony istotnych pozycji sprzyjał mniejszej zmienności. Nie oznacza to jednak, że nic się nie działo, przynajmniej na rynku głównej pary walutowej, gdzie kurs EURUSD odreagowywał, oddalając się od maksimum tygodnia na 1,2791. Stabilny pozostawał zaś złoty oscylując wokół 4,18 względem euro.

Presja na euro nie ustępuje. Kolejne komentarze nakreślają czarny scenariusz dla gospodarki światowej, co zapewne znajdzie odzwierciedlenie w kondycji krajów Eurolandu. Na początku ub. tygodnia MFW po raz trzeci obniżył prognozy wzrostu gospodarczego na świecie (w roku 2014 do 3,3%, a w 2015 do 3,8%). Ostrzegł też, że perspektywy rozwoju są niepokojące szczególnie dla „głównych krajów strefy euro (w tym Niemiec, gdzie po dobrym początku roku, już w 2q14 PKB skurczył się o 0,2%), Japonii i wielkich, wschodzących gospodarek, jak Brazylia”.

Zdaniem szefowej MFW Ch. Lagarde rządy krajów strefy euro powinny potraktować poważnie zalecenia dotyczące reform i zwiększenia inwestycji, gdyż bez nich strefie euro grozić będzie nawrót recesji. Jednocześnie szefowa MFW pozytywnie odniosła się na ogłoszone niedawno plany skupu instrumentów dłużnych banków, by pobudzić gospodarkę w Europie oraz zwiększyć utrzymującą się na rekordowo niskim poziomie inflację.

Brak presji inflacyjnej świadczy bowiem o spowolnieniu gospodarczym, co uniemożliwia obniżaniu bezrobocia. Jak jednak podkreśliła Lagarde „(…) jeśli perspektywy dotyczące inflacji nie poprawią się (...), EBC powinien wykazać wolę podjęcia dalszych działań, włącznie ze skupowaniem obligacji rządowych". O konieczności wprowadzenia zmian strukturalnych niezbędnych dla przywrócenia trwałego wzrostu gospodarczego wypowiadał się też prezes EBC wskazując, iż „(…) przyszłość nie będzie dobra, jeśli nie wprowadzimy już teraz koniecznych reform”.

Jednocześnie M. Draghi powtórzy, że spowolnienie aktywności gospodarczej w strefie euro może w dalszym ciągu powodować niechęć przedsiębiorstw i gospodarstw domowych do inwestowania. Przytaczając wartości zwrócił uwagę, że tempo wzrostu PKB w strefie euro spadło w drugim kwartale niemal do zera. Z kolei opublikowane w ostatnich dniach gorsze od oczekiwań dane makroekonomiczne dot. niemieckiej gospodarki stawiają pod znakiem zapytania możliwość szybkiej poprawy sytuacji. Niemniej, pomimo utrzymującego się wysokiego ryzyka dla wzrostu oczekiwany jest powrót europejskiej gospodarki na ścieżkę umocnienia.

O możliwej kolejnej „straconej dekadzie” unii walutowej mówił też szef Ifo Institute z Monachium. W jego ocenie bardziej niż rozpad Eurolandowi grozi długi okres stagnacji, jeśli niektóre kraje (chociażby Francja) nie zwiększą produktywności i nie zakończą programów głębokich reform. Kraje południa powinny więc przestać pożyczać, a ponownie zacząć reformować swoje gospodarki. Tymczasem, wszelkie apele o wdrożenie w Europie reform strukturalnych oraz polityki stymulującej wzrost jak do tej pory napotykały silny opór ze strony Niemiec.

Za oceanem zaś, wbrew oczekiwaniom graczy rynkowych Fed nie wskazał potencjalnego terminu rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA. W kontekście notowań eurodolara warto będzie w przyszłym tygodniu zwrócić uwagę na komentarze członków FOMC w kontekście polityki monetarnej za oceanem. W poniedziałek przemawiać będzie Ch. Evans (szef Fed z Chicago), w czwartek Ch. Plosser (szef Fed z Filadelfii), D. Lockhart (szef Fed z Atlanty) i N. Kocherlakota (szef Fed z Minneapolis). Tydzień zakończą zaś wystąpienia: E. Rosengren-a (szefa Fed z Bostonu) i samej prezes Fed J. Yellen.

Tymczasem już wiadomo, że zdaniem m.in. wiceszefa Fed S. Fischer-a, J. Williams - szef Fed w San Francisco i W. Dudley-a - szef Fed w Nowym Jorku Rezerwa Federalna zacznie podwyższać stopy procentowe prawdopodobnie w połowie przyszłego roku. Jak jednak zaznaczył pierwszy z nich decyzja o zmianie stóp będzie determinowana głównie przez dane pokazujące stan gospodarki, a nie upływ czasu. Za jeszcze szybszymi zmianami (w pierwszym kwartale 2015 roku) opowiadał się z kolei J. Bullard (szef Fed w St. Louis).

Naszym zdaniem perspektywy dla wspólnej waluty nie są najlepsze. Na koniec roku kurs euro widzimy w okolicach 1,23 USD, a w 1q15 przy 1,19 USD. Na razie jednak rynek eurodolara pozostaje w korekcie po ostatnim spadku poniżej 1,25 stąd w tym tygodniu nie można wykluczyć dalszej chwilowej aprecjacji w kierunku 1,28 USD. Jeśli nie udałoby się jednak wyjść ponad zeszłotygodniowy szczyt na 1,2791 to większe prawdopodobieństwo przypisujemy scenariuszowi zakładającemu stabilizację (możliwy test 1,26) niż powrót do mocnych spadków, czego oczekujemy w ostatnich miesiącach roku. Tymczasem już w najbliższych dniach spodziewamy się silniejszej przeceny złotego w reakcji na mało optymistyczne odczyty dot. krajowej gospodarki, szczególnie inflacyjne (środa) oraz produkcyjne (piątek) za wrzesień. Kurs EURPLN powinien testować opór na 4,20.