O problemach związanych z wydobyciem ropy z kaspijskiego złoża Kaszagan pisze „The Economist”. Magazyn zwraca uwagę na liczne opóźnienia i błędy, które przez ostatnie lata nękały ten projekt. Wystarczy wspomnieć, że wydobycie ropy w Kaszaganie ruszyło dopiero w ubiegłym roku, czyli aż osiem lat po planowanym termie, a całkowity koszt projektu przekroczył zakładany budżet o 30 mld dolarów.

Co więcej, odwierty zostały wstrzymane zaledwie po kilku tygodniach z powodu niebezpiecznego wycieku gazu. Szacuje się, że naprawienie tego problemu pochłonie kolejne 5 mld dolarów. Obecnie rządowi oficjele przyznają, że wydobycie ropy naftowej w Kaszaganie zostanie wznowione nie wcześniej niż w 2016 roku.

>>> Czytaj też: Polska gospodarczą potęgą? Wyprzedzimy Szwecję i Szwajcarię, ale do G20 nie wejdziemy

W jeden z największych projektów naftowych w ostatnich trzech dekadach zaangażowane jest konsorcjum składające się z siedmiu przedsiębiorstw. Największy udział w tym przedsięwzięciu mają włoski koncern Eni (16,81 proc.), kazachski KazMunajGaz (16,81 proc.), francuski Total (16,81 proc.) oraz amerykański gigant ExxonMobil (16,81 proc.).

Reklama

W rozmowie z „The Economist” Mariyam Zhumadil, analityk banku inwestycyjnego Halyk Finance przyznaje, że zagraniczni inwestorzy są dziś rozczarowani nie tylko licznymi problemami technicznymi związanymi z wydobyciem , ale również „zmniejszoną przewidywalnością regulacji prawnych w Kazachstanie”. Chodzi o karę w wysokości 737 milionów dolarów, którą kazachskie władze nałożyły na konsorcjum realizujące projekt w Kaszaganie. Zdaniem władz to właśnie zagraniczne firmy ponoszą odpowiedzialność za wyciek żrącego gazu, do którego doszło w ubiegłym roku.

Złoże Kaszagan zostało odkryte w 2000 roku. Według szacunków koncernu KazMunajGaz, jego potwierdzone zasoby wynoszą 761,1 mln ton ropy naftowej.