Rosyjska konstytucja nakłada na Putina obowiązek przemówienia do parlamentarzystów. Posłowie, wraz z elitami rosyjskimi, gubernatorami, duchownymi i biznesem, przybywają do kremlowskiej Sali Gieorgijewskiej.

Co Rosjanie usłyszeli w tym roku?

Doroczne orędzie Putina to groźby wobec Zachodu i obietnice, które podkreślają słabość państwa. Krym jest dla Rosji jak Wzgórze Świątynne dla żydów i muzułmanów – mówił Putin, przestrzegając przed groźną armią rosyjską. To wszystko wina Zachodu.

Jak zauważa Gazeta Wyborcza, dla Putina przyłączenie Krymu do Rosji jest wydarzeniem historycznym, a półwysep, po latach ignorowania, nagle ma dla Rosjan znaczenie „cywilizacyjne, sakralne i strategiczne”. Sakralne, ze względu na chrzest Rusi Kijowskiej, na nieszczęście dzisiejszych Ukraińców, właśnie tam, w Chersonezie. Warto przy tym zauważyć, że sam Chersonez jest antycznym miastem greckim założonym na Krymie jako kolonia Miletu. Kwestia przynależności Krymu ma być więc już raz na zawsze zamknięta.

Wsparcie dla bankrutującego Krymu ma być dwojakie. Z jednej strony szef Rosji obiecał mieszkankom regionu hojne „becikowe”, o czym pisze Wyborcza. Za trzecie i kolejne dziecko otrzymają równowartość 27 tys. zł. Z drugiej strony Putin grozi siłą tym, którzy poddają w wątpliwość prawo do inwazji na półwysep. – Nasza armia jest nowoczesna, zdolna do boju – ostrzegł prezydent. Nie wspomniał jednak ani słowem, jak chce zakończyć zbrojny konflikt na Ukrainie, gdzie zaledwie w ciągu dwóch dni w szturmie na lotnisko w Doniecku zginęło aż 300 doskonale wyszkolonych żołnierzy.

Władimir Putin zdradził także, jak wyobraża sobie naprawę gospodarki. Nie wytłumaczył wprawdzie, dlaczego po wielu latach jego rządów nadal jest tyle do naprawy. Wacław Radziwinowicz zwraca uwagę na miękki ton nakazujący, Putin 86 razy użył sformułowań „trzeba by” i „należałoby” w ciągu 40-minutowej przemowy o gospodarce.

Cytowany przez Rzeczpospolitą Andreiej Wiernikow, analityk Zurych Capital Management, twierdzi, że Putin mógł wykorzystać swoje paradoksalnie wysokie notowania by ogłosić niepopularne, ale konieczne dla wyjścia z kryzysu działania. Tego nie zrobił, pomysły na naprawę stanu rosyjskiej gospodarki po 15 latach władzy Władimira są zaskakujące. Amnestia dla nielegalnego kapitału i obietnica zatrzymania kontroli urzędowych, które dziś są sposobem na szantażowanie przedsiębiorców. Bank centralny i rząd mają ścigać spekulantów zaniżających wartość rubla.

Prawo podatkowe nie zmieni się przez trzy lata, a uczciwe (kto to taki?), firmy nie będą przez podobny okres kontrolowane. Amnestię otrzymają firmy, które najpierw nielegalnie wywiozły z Rosji kapitał, ale teraz z nim powrócą, jest to gest głównie wobec oligarchów i państwowych koncernów. Przemysł rosyjski ma zastąpić zachodnie technologie własnymi, będzie dostawał więcej zamówień od koncernów surowcowych. Jakiś gest zostanie więc wykonany wobec małych i średnich firm, uproszczone zostaną nawet procedury eksportowe, powstanie program wsparcia dla zakładów rosyjskich.

Reakcja rynków trzeźwiejsza od przemówienia

Rynek walutowy znalazł w słowach przywódcy Rosji własny kierunkowskaz. Wprawdzie przez sekundę się zawahał i cena dolara spadła do 51,6 rubla, ale dziś, w piątek, z powrotem wynosi 53,12 rubli za jednego dolara. W czwartek bank centralny Rosji ogłosił w specjalnym komunikacie, tuż przed orędziem, że sytuacja z rublem zagraża systemowi finansowemu Rosji, zauważa Rzeczpospolita. Bank centralny uwolnił w listopadzie kurs rubla, zlikwidował w ten sposób korytacz, który ograniczał jego wahania wobec obcych walut. Pikująca cena ropy i rozwijające skrzydła skutki działania zachodnich sankcji, warto przypomnieć – początkowo atakowanych za nieskuteczność – pogłębiają upadek rosyjskiej waluty. Sankcje nałożone przez Unię i USA odcięły bowiem Moskwę od zagranicznego finansowania i wywołały exodus zagranicznego kapitału. Za euro w środę płacono już 68 rubli. Jak pisze Rzeczpospolita, Związek Banków Rosji i analitycy mówią wprost o panice na rynku. Każda ilość waluty rzucona na rynek natychmiast znika, wykupywana niezależnie od ceny, w ciągu 8 miesięcy Rosjanie wykupili o 50 proc. więcej dolarów, 45 mld, niż rok wcześniej.

Dramatyczne działania Banku Rosji nie odnoszą skutku, w środę rzucił on miliard dolarów, w poniedziałek – 700 mln dol. Jedynym efektem są topniejące rezerwy walut, które były od dawna gwarantem spokoju przywódców. Nie była to oczywiście pierwsza interwencja, w październiku Bank w ciągu trzech dni wydał blisko dwa miliardy dolarów. Już w październiku pisaliśmy na Forsal.pl, że wszystko wskazuje na to, że roczny ubytek walut będzie największy od 2008 r., gdy zapasy gotówki zmniejszyły się o 160 mld dol. Obecnie polityka Putina doprowadziła do ucieczki z kraju 85 mld dol. kapitału, zagraniczne zadłużenie Rosji sięga 731 mld dol, przewyższa o 300 mld poziom rezerw walutowych.

Jak zauważa Wyborcza, przemówienie Putina niechcący zapewne – wskazało słabe punkty gospodarki po latach jego panowania. Korupcja, ucieczka kapitału do rajów podatkowych np. na Cyprze. Obietnice ochrony drobnych przedsiębiorców dobitnie wskazują na to, że do tej pory nie byli oni chronieni w ogóle, np. przed wyniszczającymi kontrolami wymuszającymi łapówki, nieprzewidywalnym prawem podatkowym, dyspozycyjnymi sądami. Gigantyczne firmy Rosji z kolei wyprowadziły kapitał, a teraz, jak Rosnieft, oczekują pomocy państwa sięgającej… 2 mld dol. Winni całego zła są spekulanci i przywódcy Zachodu, którym Rosja nie da się zastraszyć.