Deputowani i senatorzy prawie jednogłośnie przegłosowali przedłużenie udziału francuskich jednostek w operacjach wymierzonych w islamistów. Taki stan rzeczy to wynik wstrząsu jakiego doznała Francja w wyniku ubiegłotygodniowych zamachów, w których zginęło siedemnaście osób.

Tylko jeden deputowany w Zgromadzeniu Narodowym był przeciwny obecności Francji w na Bliskim Wschodzie, w Senacie - dziewiętnaście osób wstrzymało się od głosu.

Z Tulonu dla wzmocnienia francuskiego udziału w międzynarodowej interwencji wypłynął lotniskowiec Charles de Gaulle, który ma stacjonować na wodach Zatoki Perskiej. W tym rejonie w tej chwili znajduje się fregata z bronią przeciwlotniczą. Z kolei w bazie w Jordanii znajduje się sześć myśliwców bombardujących Mirage 2000-D, zaś w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przebywa 9 myśliwców Rafale, jeden samolot rozpoznania typu AWACS i jeden pozwalający na tankowanie paliwa w powietrzu. Francuzi biorący udział w operacjach w Iraku, nie uczestniczą w interwencji w Syrii.

Reklama